Podróze Jozina - strona glówna

Najnowsze wpisy na blogu


Planowanie podróży - czyli jak nie należy planować wyjazdu.

Dużo się mówi i pisze o odpowiednim planowaniu podróży. Wiele powstało przewodników, stron internetowych, porad. Każdy zwykle, jeśli jedzie już trochę dalej, chce wiedzieć jak najwięcej o danym miejcu, zwłaszcza, jeśli chodzi o państwo na innym kontynencie.

Czy jednak wyobrażałeś sobie kiedyś, że nagle pakujesz plecak, bierzesz bilet, jedziesz na lotnisko i wsiadasz w samolot do całkowicie nieznanego państwa? W samolocie być może spotykasz kogoś, kto już tam był i zamiast oglądać najnowsze filmy na mini-wyświetlaczu, wsłuchujesz się z ciekawością w jego opowieści. Pytasz go, jaka jest stolica i w jakim języku tam mówią, co jedzą, i czy kraj ma dostęp do morza. Po jakimś czasie zaczynasz czuć, że twój rozmówca zaczyna cię traktować jak wariata. Gdy dolatujesz na lotnisko i przechodzisz przez odprawę, pytasz jaka w tym kraju jest waluta, bo akurat tego się jeszcze nie dowiedziałeś. Nie masz przewodnika ani mapy. Prosisz więc pierwszego napotkanego pasażera, by pomógł ci wydostać się z lotniska. Dalej można sobie już wyobrazić różne historie...

A gdy wszystko wiesz? Wtedy masz wszystko opanowane, wiesz po której stronie jeżdżą samochody, ile kosztuje chleb, ile woda mineralna 0,5 l i w jakiej części miasta nie należy bywać, bo tam jest rzekomo niebezpiecznie. Masz namiary na biura turystyczne, wiesz, co musisz zwiedzić, a co jedynie warto, gdzie nie ma nic ciekawego. Trasa podróży jest idelanie zaplanowana. Realizujesz wszystko bardzo dokładnie, tylko wkurza cię, że na przykłąd autobus spóźnił się 8 godzin i wszystko się zawaliło... No właśnie. A nasz wariat, który wsiadł do samolotu bez przewodnika spytał jakąś osobę, jak dostać się do miasta:

- Oczywiście, żona czeka na mnie samochodem, możesz się zabrać. W jakim hotelu masz rezerwację?
- Właściwie to nie mam...
- Nie szkodzi, coś znajdziemy.

Po czym bierze go do swojej skromnej willi na przedmieściu i pozwala zostać dwie noce, pokazuje miasto, a trzeciego dnia zawozi na dworzec i daje adres do znajomego, który ma chatkę nad morzem.

To wszystko nie musiało się oczywiście wydarzyć, ale jeśli mamy wszystko dokładnie zaplanowane, to szansa na coś podobnego jest praktycznie znikoma.

Przedstawione wyżej przykłady to tak naprawdę dwa różne podejścia do planowania podróży (albo nieplanowania). Każde ma swoje wady i zalety. Często skrupulatne planowanie pozwala bardzo ograniczyć koszty, bo na przykład kupimy wcześniej wszystkie bilety w promocji. Poza tym, mamy większą pewność, że to co chcemy zobaczyć, naprawdę zobaczymy. Wiemy, gdzie jedziemy i po co, mamy jakąś wiedzę o miejscach, które chcemy odwiedzić. Tylko, że wtedy, pozbawiamy się tego dreszczyka emocji, który towarzyszł ludziom odkrywającym dalekie lądy. To prawda, dziś przeciętnie mało kto ma okazję poczuć się jak Indiana Jones. W piramidach tłok, na Macchu Pichu tłumy, w dżungli wydeptane ścieżki, wszystkie miejsca znane z fotografii i filmów. Tak naprawdę jedną z niewielu szans, by poczuć ten dreszczyk emocji pierwszych odkrywców, to puścić się przed siebie, bez mapy, bez celu. Wtedy mamy szansę na ODKRYCIE. Nasze małe własne, ale unikalne i autentyczne ODKRYCIE.

Jożin także może podać przykład takiego małego odkrycia ze swoich podróży.

Do Concordia, miasta na północy Argentyny dotarłem około 23 wieczorem. Chciałem jechać do parku narodowego Eseros del Iberia, ale autobus tam odjeżdżał dopiero około 4 rano. Spytałem więc pani w okienku :

- A gdzie jedzie ten autobus, co stoi właśnie tu na stanowiku?
- Do Asuncion w Paragwaju.
- Aha, to wie pani co, niech pani da bilet.
- Na pewno?
- Tak!

Przejście graniczne Argentyna - Paragwaj

W ten sposób o 6 rano dojechałem do stolicy Paragwaju, gdzie w ogóle nie planowałem jechać, więc też nie dużo o tym kraju wiedziałem. Wiedziałem, że mówią tam po hiszpańku, ale zupełnie zaskoczony byłem, gdy usłyszałem ludzi rozmawiających ze sobą na dworcu. Dowiedziałem się potem, że znaczny odsetek ludności mówi tam także językiem guarani. Pani na dworcu przepisała mi z pożółkłych kartek starego zeszytu adresy dwóch hoteli, które nie miały nawet telefonów (chciałem coś taniego). Musiałem wziąć taksówkę, bo bez przewodnika nijak nie mogłem połapać się w komunikacji. Taksówkarz, zdziwiony wyraźnie, uprzedził mnie, że w tych dwóch hotelach "pracują dziewczyny" i polecił inny hotel.

Río Praraguay

Byłem w Asuncion tylko dwa dni, ale były to dni pełne wrażeń. Oprowadzono mnie po tamtejszym parlamencie, a nawet zaproszono następnego dnia na przemówienie tamtejszego prezydenta przed zgromadzeniem narodowym. Przepłynąłem o zachodzie słońca łódką-taksówką na drugą stronę rzeki Paraguay. No i oczywiście dowiedziałem się szybko, że walutą Paragwaju jest guarani. To były jedne z lepszych dni w moich podróżach.

Przybycie prezydenta Paragwaju na Zgromadzenie Narodowe

Oczywiście, ma to swoje wady i nie każdego stać na coś takiego. Ponieważ nie znałem żadnego hostelu, wylądowałem w hotelu za 30 dolarów za noc. Poza tym, tego rodzaju podróżowanie, zwłaszcza w niektórych krajach, niesie ze sobą pewnego rodzaju ryzyko. Można chociażby wsiąść na lotnisku do taksówki, prowadzonej w najlepszym przypadku przez oszusta, a w najgorszym - przez groźnego przestępcę z szajki rabusiów. Pewną wiedzę powinno się więc przed wyprawą zdobyć (a na pewno o przepisach wjadzowych - wizy itp.).

Zachód s³oñca nad Río Paraguay

Ostatecznie, jak wszędzie, trzeba znaleźć i tutaj złoty środek. Dobrze, gdy znamy język, zwyczaje, historię. Wtedy podróżowanie ma smak. Nie trzeba natomiast znać trasy. Trasę i drogę można zostawić życiu, szcczęściu i przygodzie. One sobie poradzą często lepiej niż najbardziej drobiazgowe planowanie.

Jożin

Loading
Porównywarka cen hoteli

Ostatnio dodane:


Pierwsza Podróż Jożina dookoła świata - dzienniki

Tagi:

Bangkok podróż dookoła świata Fidżi Nowa Zelandia Kolumbia Filipiny

© Jożin Entertainemt 2010. Wszelkie prawa zastrzeżone.