22.1.2011

Język argentyński… czyli che boludo!... chiquitito …

Tytuł jest oczywiście prowokacyjny. Od razu powiedzmy sobie, że nie istnieje coś takiego jak „język argentyński”. W Argentynie mówią po prostu po hiszpańsku i to jest ich język urzędowy, tak jak w większości krajów Ameryki Południowej. Hiszpański-argentyński ma jednak parę tak swoistych właściwości, że warto poświęcić im nieco uwagi.

Kiedy pierwszy raz wysiadłem na lotnisku w Buenos Aires, podszedłem spytać jakiegoś starszego pana o autobus do centrum, to szeroko otworzyłem usta. Słabo go rozumiałem, mimo że dość długo i intensywnie uczyłem się hiszpańskiego. Co więcej, parę razy spotkałem Hiszpanów, którzy podróżowali po Argentynie i – jak sami wyznali – mieli sytuacje, gdy zastanawiali się, czy mówią w tym samym hiszpańskim…

Argentyńczycy rzadko mówią, że posługują się „español”, czyli hiszpańskim. Zawsze mówią po „castellano” (wymawiając: „kasterzano”), czyli po kastylijsku. Czy wynika to z niechęci do Hiszpanów jako takich, czy z chęci podkreślenia swojej odrębności trudno powiedzieć.

Poniżej sześć najważniejszych różnic co do języka hiszpańskiego, które zaskoczyły mnie w Argentynie:

1. Akcent i wymowa.

Argentyńczycy mówią po prostu z inna intonacją niż Hiszpanie. Skojarzenia nasuwają się największe z językiem włoskim. Hiszpański argentyński jest po prostu bardziej śpiewny.

W wymowie największa różnica to wymawianie „ll” oraz „y”. Argentyńczyk powie więc „żo” („yo”), „eża se szama” (“ella se llama”), szuvia (“lluvia”) itd. W wymowie jest to coś pomiędzy “sz” a “ż”, lecz trudno to określić. To jest chyba największa różnica w wymowie, którą od razu da się zauważyć. Poza tym Argentyńczycy raczej nie „seplenią”, czyli na piwo mówią po prostu „serwesa” („cerveza”).

2. Druga osoba czasowników.

W hiszpańskim druga osoba liczby pojedyńsczej czasowników to „tu”, w „argentyńskim” – „vos”. Druga osoba liczby mnogiej zaś to nie „vosotros”, lecz „ustedes”, czyli tak samo jak trzecia forma liczby mnogiej w hiszpańskim. Forma czasownika odpowiada w tym przypadku trzeciej osobie liczby mnogiej. Przykładowo Argentyńczyk, przechodząc koło pięknych pań nigdy nie powie „Vosotros sois muy guapas”, lecz „Ustedes son muy guapas”. Argentyńczyk nigdy nie powie „Vosotros sabeis…”, lecz „Ustedes saben…”.

3. Małe rzeczy.

Hiszpanie na określenie, że coś jest małe, używają określenia „pequeño”. Argentyńczycy natomiast mówią zawsze „chico”. Jeśli więc w sklepie, czy na bazarze jest do wyboru coś dużego i małego to sprzedawca zapyta „Grande o chico?” ale nigdy „Grande o pequeño”. Oczywiście zrozumie, jeśli zapytamy o coś „pequeño”, ale dla pewności zapyta, czy chodzi nam o „chico”. Przyznam, że na początku miałem problem, żeby się z tym połapać, bo „chico” znaczy przecież „chłopak”, ale w końcu załapałem.

4. Zdrobnienia.

I tutaj dochodzi kolejna sprawa – upodobanie do zdrobnień. Często można się spotkać właśnie w odniesieniu do „chico” (mały) ze zdrobnieniem „chiquito” albo nawet „chiquitito”, czyli odpowiednio „malutki” i „malusieńki”. Zdrobnienia są tak często stosowane przy innych przymiotnikach, a także rzeczownikach, że można to uznać za cechę charakterystyczną „języka argentyńskiego”.

5. Słówka.

Oprócz różnic gramatycznych, jest też wiele specyficznych słówek, które występują w „języku argentyńskim”. Przykładowo Hiszpanie, kiedy mówią o złapaniu autobusu, mówią „coger el bus”. Dla Argentyńczyków (i Chilijczyków zresztą też) „coger” to niecenzuralne określenie na praktykowanie miłości cielesnej. Hiszpanie oczywiście się zapominają i w Argentynie zawsze „coger” wszystko co się da, ale nie ma się co przejmować, budzi to tylko zawsze pewien uśmiech, a każdy wie o co chodzi. Zamiast „coger”, mówimy więc „tomar” i to nie „bus”, tylko „colectivo”, ewentualnie w mieście „publico” (czyli autobus).

6. Che boludo!

Najbardziej znanym i najbardziej charakterystycznym akcentem argentyńskim jest akcent porteños, czyli mieszkańców Buenos Aires. Akcent ten jest tak charakterystyczny, że Argentyńczycy spoza prowincji Buenos Aires bez problemu rozpoznają porteño, z czego oczywiście mieszkańcy Buenos Aires nie są zadowoleni, gdyż jak w każdym kraju nikt nie lubi mieszkańców stolicy.

Jednym z najbardziej podstawowych wyrażeń każdego mieszkańca Buenos Aires jest „che”, które wtrąca się na początku zdania w rozmowie. Jest to swego zaczepka, w tłumaczeniu „hej”, „tej”, „ty”, w zasadzie jednak nieprzetłumaczalna.

W swobodnej rozmowie często występuje ona w zlepku „che boludo!”, co można przetłumaczyć jako „hej frajerze!”. „Boludo” to kolejne nieprzetłumaczalne słowo. Pierwotnie było to słowo o zabarwieniu negatywnym, gdyż oznacza „głupi”, „debilny”, „porąbany”. Nadal ma takie znaczenie, lecz między przyjaciółmi nabiera ono ciepłej barwy. Tak więc, jeśli kumple na meczu mówią do siebie „che, boludo!”, czyli w wolnym tłumaczeniu „słuchaj debilu!”, nikt się na nikogo nie obraża. Samo „boludo” używa się w znaczeniu „głupi”. Aha, oczywiście przyjaciółki między sobą wołają równie ciepłym „boluda”.

Uwaga! Będąc w Argentynie jako przyjezdny, lepiej nie używać tego od razu wobec nieznajomych, chyba że wyczujemy kontekst, kiedy można tak powiedzieć albo wyraźnie jako żart.

Co ciekawe, niektórzy Argentyńczycy mają tak bardzo we krwi słówko „che”, że nie są w stanie się powstrzymać od jego używania. Stąd znany argentyński komunista Ernesto Guevara, jest znany na całym świecie jako Ernesto „Che” Guevara.

Akcenty lokalne.

Oprócz akcentu porteños także inne prowincje i regiony Argentyny mają swój charakterystyczny akcent. Przykładowo w mieście i prowincji Tucumán znany jest „język tucumano”, który ma swoje charakterystyczne cechy, np. bóg, czyli „dios” wymawiany jest tam jako „dior”.

W sumie więc, nawiązując do tematu, jeśli mowa o „języku argentyńskim”, to istnieje nie jeden, a parę „języków argentyńskich”. Poznawanie ich to duża zabawa, jeśli zna się w miarę dobrze hiszpański. Można by o tym długo pisać. Najlepiej pooglądać lokalne telewizje albo udać się na jakiś czas do Argentyny i pogadać z miejscowymi…

Jożin

© Jożin Entertainemt 2010. Wszelkie prawa zastrzeżone.