Przejażdżka do Garmisch Partenkirchen - dolina Izary

3. dzień

Piękny poranek rozwiewa jeszcze piękniejsze sny. Naprawdę nie chce się wstawać. Jednej nocy można przeżyć tyle przygód co w niejednym amerykańskim filmie akcji. Dzień zapowiada się znów upalnie. Nie pójdę na żadną górę. Jutro mam wyruszyć w drogę, więc nie będę się przemęczał. Poza tym już 10.

Przedpołudniowy czas upływa mi na robieniu notatek z podróży i montowaniu flimu, który zamieszczę jak tylko znajdę jakiś szybszy internet.

O 13 wyjeżdżam do Garmisch Partenkirchen. Przejeżdżając przez Mittenwald zauważam, że trwają przygotowania do tutejszego biegu górskiego, czyli Berglauf, jak to się tu mówi. Start o 14. Jest to bieg 10-km o przewyższeniu ok. 1200 metrów. Jednym słowem - wbiega się na górę, gdzie jest meta. Myślałem nawet o starcie, ale odstraszyła mnie wysoka opłata startowa - 35 euro. Nie żałuję zresztą w ogóle, bo przy dzisiejszych 31 stopniach byłby to ciężki wyścig.

Do Garmisch jest ok. 22 km. Na początku, do Klais, trochę pod górkę. Później już przeważnie z górki. Cały czas asfaltowa ścieżka rowerowa.

W Garmisch jest już tak gorąco, że odechciewa mi się wszelkiej aktywności. Na dwrocu kolejowym korzystam tylko z darmowego internetu.

Pora wracać. Tym razem jest więcej pod górkę. Wydoki wynagradzają wysiłek.

Dojeżdżam do Mittenwaldu o 17 i korzystam z prysznica. Na 19 udaję się do miejscowego kościoła na Mszę Św. Bardzo ładna oprawa muzyczna. Pewną egzotyką są kobiety asystujące księdzu do mszy, wyglądają nieomal jak kapłanki.

Trzeci dzień z rzędu zaglądam do wielkiego namiotu, a tam znów festyn z orkiestrą. Może mają tu jakieś święto. W każdym razie wszędzie można spotkać bardzo dużo osób w tradycyjnych strojach.

Statystyka:

42 km rowerem

Poprzedni wpis Następny wpis