Sankt Moritz i w stronę Włoch

23 lipca 2014

7. dzień

Na polanie spało się bardzo dobrze. Z początku trochę hałasowały linie wysokiego napięcia biegnące nad namiotem, ale później się uspokoiły. Niesamowite sny miałem.

Namiot

Dzień zapowiada się świetnie. Z nowym zapałem ruszam w kierunku Sankt Moritz. Po drodze jest jeszcze parę wiosek. Robię sobie postój na drugie śniadanie na ławeczce. Jadłospis zawsze ten sam: sardynki, chleb z nutellą, migdały.

Rzeka Ścieżka Ścieżka Ścieżka

Sankt Moritz to drogi kurort. Można natknąć się na butiki ekskluzywnych marek oraz salony ze sportowymi samochodami (np. Ferrari). Hotele z zewnątrz nie wyglądają na budżetowe.

Sankt Moritz Sankt Moritz Sankt Moritz

W sklepie z elektroniką zakupuję kartę pre-paid do telefonu sieci Swisscom. Kosztuje 20 franków i da mi 10 dni dostępu do internetu, co przyda się np. do sprawdzania prognoz pogody. W Szwajcarii przy zakupie karty pre-paid trzeba okazać dowód osobisty i podać wiele danych. Mam też podać swój adres w Szwajcarii. Mówię, że mój adres to rower. Ustalamy ostatecznie ze sprzedawcą, że moim oficjalnym adresem będzie adres pobliskiego 5-gwiazdgowego Palace Hotel.

Zjeżdżam do dolnej części Sankt Moritz, w okolice jeziora.

Sankt Moritz Sankt Moritz

Dalej podążam już praktycznie prostą szosą w kierunku przełęczy Maloja (1815 m). Od strony, z której jadę, podjazd jest bardzo łagodny. Sankt Moritz i Maloja znajdują się na wypłaszczeniu otoczonym ponad 3-tysięcznymi szczytami. W okolicy Maloja zostawiam rower i ruszam na krótki spacer w góry, ale dość szybko wracam, bo zaczyna się chmurzyć.

Na Przełęczy Maloja Na Przełęczy Maloja

Czas zjeżdżać z przełęczy. Zakładam kurtkę przeciwwiatrową, bo wiem, że będzie zimno. Zjazd jest bardzo stromy, początkowo z wieloma zakrętami. Tak sobie myślę, co bym zrobił, gdybym musiał podjechać od tej strony. I od razu też dochodzi do mnie, że na pewno trafię w czasie mojej wyprawy na tego rodzaju podjazd. Napawa mnie to na razie przerażeniem.

W czasie długiego zjazdu przejeżdżam przez wiele malowniczych wiosek z charakterystycznymi dachami budynków pokrytych płytami z kamienia. Kolejne miejscowości, które mijam to Vicosoprano, Borgonovo, Stampa, Promontogno.

Wioska Wioska Wioska

Dojeżdżam w końcu do ciekawie się prezentującej miejscowości Castasegna, gdzie przekraczam granicę z Włochami.

Castasegna Wioska Wioska

Cały czas w dół. Miejscowość Borgonuowo jest fantastycznie położona pod wielkimi wodospadami.

Borgonuovo Borgonuovo

Dojeżdżam w końcu do włoskiej Chiavenny. Tu zaczyna trochę padać. Chronię się pod drzewem i wykorzystuję ten czas na posiłek.

W końcu jest już płasko. Zjechałem z 1815 m npm na ok. 200. Jadę po płaskim już terenie w kierunku Lago di Mezzola. Włoska ścieżka rowerowa jest całkiem przyjemna. Kolarze pozdrawiają się tu już przez "ciao", nie jak w Szwajcarii - "gruezi".

Włochy - ścieżka rowerowa

Nad Lago di Mezzola robię sobie krótką przerwę, by zachwycić się widokiem górujących nad nim skalnych olbrzymów.

Lago di Mezzola

Trzeba jednak pędzić dalej w kierunku kempingu La Riva, który znajduje się już niemal nad samym Lago di Como.

Docieram pod wieczór. Cena za mój pobyt tutaj to 23 euro. Nie mam jednak wyjścia, muszę podładować GPS i bank energii, żeby spokojnie jechać dalej. GPS jest bardzo przydatny, bo czasem można pogubić się w gąszczu ścieżek, a nieraz ścieżki rowerowe nie są aż tak dokładnie oznaczone. Prysznic na żeton pozwala korzystać z ciepłej wody tylko przez 4 minuty, ale przydał się, bo dzień był bardzo gorący.

Statystyka:

100 km rowerem

comments powered by Disqus
© Jożin Entertainemt 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone.