Santiago - spotkanie ze starym znajomym

6 listopada 2014

Rano jem sobie śniadanie, rozmawiając z dwójką Niemców, a do kuchni wpada Rodrigo, którego poznałem pięć lat temu w hostelu w Rosario. Radość ze spotkania jest duża. Oczywiście, nie było to jedno z tych nieprawdopodobnych przypadkowych spotkań, lecz wcześniej umówiliśmy się, że się tu spotkamy. Rodrigo mieszka w Argentynie, ale gdy dowiedział się, że będę tutaj, szybko zorganizował przyjazd, przy okazji odwiedzając jedną ze swoich przyjaciółek.

Wyruszamy na miasto. Mój cel główny to wymiana pieniędzy. Najwięcej kantorów jest na ulicy Moneda i tam kierujemy nasze kroki.

Wiosenne Santiago jest bardzo gorące. Pięknie kwitną tu na fioletowo jacarandy.

Barrio Lastarria

Nasz hostel położony jest przy Parque Forestal. Idąc do centrum przechodzimy przez dzielnicę Lastarria, ulubione miejsce chilijskiej bohemy, gdzie przez parę dni w tygodniu można na ulicznych straganach kupić stare książki czy rękodzieło.

Po drodze mijamy też park - wzgórze Santa Lucía. Ach jak dobrze być tu znowu i oddychać południowoamerykańskim powietrzem!

Santiago de Chile Cerro Santa Lucia - Santiago de Chile

Po wymianie pieniędzy udajemy się w kierunku centrum handlowego Costanera, które znajduje się w najwyższym budynku Ameryki Południowej. Liczymy na to, że z góry będzie ładny widok.

Costanera Center Costanera Center

Mamy tam chyba 6 km. Gdy pytamy o drogę i ludzie mówią, że to za daleko, Rodrigo rzuca tylko krótkie "Afganistan" i wtedy wszyscy kiwają głową z podziwem i zrozumieniem.

Spacer po Santiago de Chile

Po drodze wpadamy na pancho italiano. Pancho, czyli hot-dog jest tu bardzo popularnym fast-foodem. Wersja italiano to hod-dog z sosem z avocado.

Panchos italianos

Do picia kupujemy jugo de huesillas - tradycyjny chilijski napój, który można dostać na ulicznych stoiskach. Sok z brzoskwini z nasionami zboża i całą brzoskwinią. Można sie napić i najeść, zwłaszcza, że dostępna jest też wersja litrowa soku.

Jugo de huesillas

W Costanera Center - jak to w centrum handlowym - dużo sklepów. Jest też wystrój świąteczny. Okazuje się jednak, że nie można wjechać na szczyt wieżowca, gdyż nie jest on jeszcze skończony. Nie przeszkadza to wielu samobójcom, by właśnie tutaj żegnać się z życiem, skacząc z ostatniego piętra w galerii handlowej, która ma chyba 8 pięter.

Choinka w centrum handlowym Costanera Center - Santiago de Chile

Costanera Center znajduje się w dzielnicy Vitacura, zamieszkałej przez wyższą klasę średnią. Jest tu dużo biurowców i ładnych hoteli, m.in. Intercontinental, który posiada ściany z roślin.

Barrio Vitacura

Po krótkich perypetiach związanych z doładowaniem telefonu, ruszamy w dalszą drogę, ku Cerro San Cristobal. To wyrastające ok. 300 metrów ponad poziom miasta wzgórze oferuje przepiękne widoki na Santiago oraz odległe szczyty Andów. Idziemy przez park. Przerwa na doładowanie telefonu. Coraz cieplej.

Santiago de Chile - park Santiago de Chile - park

Na szczyt wjeżdżamy kolejką. Na samej górze jest figura Maryi Dziewicy. Piękne miejsce i piękne widoki.

Cerro San Cristobal Cerro San Cristobal Cerro San Cristobal

Nie sprawdziliśmy godziny powrotu ostatniej kolejki, więc musimy schodzić pieszo. Robi się ciemno. Dzięki temu możemy też podziwiać nocną panoramę Santiago de Chile.

Santiago de Chile Santiago de Chile

W drodze do hostelu przechodzimy przez dzielnicę Bellavista - odwiedzane każdego wieczoru przez tysiące studentów zagłębie dyskotek i barów. Zasiadamy w jednym z nich i zamawiamy pyszne chilijskie piwo. Mają tu naprawdę dobre browary, choć cena kufla jest wysoka - ok. 15 zł.

Piwo Rothhammer

Ok. 22 wracamy do hostelu, zakupując po drodze dwie butelki wyśmienitego chilijskiego wina Castillero del Diablo.

Po bardzo długich spacerach tego dnia brak już sił na dalszą akcję.

Poprzedni wpis Następny wpis
comments powered by Disqus
© Jożin Entertainemt 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone.