Cordon del Plata: dzień 1 - dojazd

18 listopada 2014

Uspallata. Wstaję trochę później. Wreszcie noc w rozsądnej temperaturze. Musiałem jeszcze przeprać parę rzeczy. Jeszcze zdążę zjeść dobry obiad przed wyjazdem - duża porcja makaronu z jajkiem i pomidorem.

Idę na autobus do Potrerillos, który odjeżdża o 13:20. Cerro Montura, na którą wchodziłem ponad tydzień temu, jest teraz pokryta śniegiem.

Cerro Montura ośnieżona

W autobusie do Potrerillos wolne są tylko miejsca na dole, gdzie znajdują się wygodne skórzane fotele w standardzie cama (łóżko). W Potrerillos znajduje się wielkie sztuczne jezioro, do którego spływają wody z andyjskich lodowców i stanowi główną gwarancję nieprzerwanych dostaw wody dla całego tego pustynnego regionu. To też ulubione miejsce kitesurferów.

Potrerillos

Ok. 14 jestem na miejscu. Stąd do celu mam ponad 25 km. Stacja narciarska Vallecitos, do której zmierzam jest położona na ok. 3000 m, więc raczej nie jestem dzisiaj w stanie tam dojść. Jedyna nadzieja, że podjadę autostopem, chociażby 7 km do miejscowości o przyjemnej nazwie Las Vegas, skąd zaczyna się stromy podjazd do Vallecitos, gdzie nie spodziewam się dużego ruchu samochodowego.

Podchodzę szosą w górę, żeby wyjść na główną drogę w kierunku Las Vegas. Przejeżdża parę samochodów. Zatrzymuję się pod drzewem, żeby posmarować się kremem na słońce. W tym czasie nadjeżdża kolejne auto. Wystawiam kciuka i zatrzymuje się. - Gdzie jedziesz? - Do Vallecitos, ale fajnie, jak bym chociaż mógł podjechać do Las Vegas. - OK, wrzucaj plecak do tyłu i wsiadaj. Po chwili okazuje się, że Agustín też jedzie do samego Vallecitos! W dodatku planuje zrobić podobny szlak co ja. Co prawda zamiast na Cerro Vallecitos (5435 m) chce wejść na Cerro El Plata (5950 m) i namawia mnie, żebym zrobił to samo. - To tylko 500 metrów więcej - mówi, jakby 500 metrów na tej wysokości to było takie sobie małe coś. Wkrótce okazuje się, że Agustín jest przewodnikiem górskim na Aconcagui. Wszedł już 12 razy na szczyt. Teraz przygotowuje się przed kolejnym sezonem. Dlatego chce wejść na jakąś górę dla aklimatyzacji. Po krótkiej rozmowie ustalamy, że pójdziemy w góry razem.

Nie mogłem lepiej trafić. 20 min. czekania na stopa i od razu pierwszorzędny kompan do wyjścia w góry.

Podjazd pod Vallecitos długimi serpentynami szutrową drogą.

Dojazd do Vallecitos

Vallecitos nie wygląda zbyt imponująco. Parę baraków i parking, stacja wyciągu. Krótkie przygotowanie sprzętu i ruszamy w górę.

Vallecitos Vallecitos - parking

Po godzinie mijamy pierwszy obóz Las Veguitas, ustalamy, że mamy jeszcze trochę czasu, więc tę noc spędzimy wyżej. Dolina jest przepiękna.

Cordon del Plata Cordon del Plata Campamento Las Veguitas

Agustín udziela mi paru rad, m.in. mówi, jak ważne jest, by iść nawet powoli, lecz róznomiernie i nie dopuścić do zadyszki. Teraz już wiem, jaki błąd popełniłem na Cerro Montura. Ma też urządzenie do mierzenia zawartości tlenu we krwi. Moja krew jest w normie. Śmieję się, że potem wystawi mi rachunek za swoje "usługi przewodnickie".

Jożin w górach Agustín

Po dwóch godzinach docieramy do obozu Piedra Grande. Zgodnie z nazwą znajduje się przy wielkim kamieniu. Rozbijamy namioty. Agustín ma namiot z Lidla za 10 dolarów. Miał jechać ze znajomymi, którzy ostatecznie zrezygnowali, więc wziął tylko taki mały namiot.

Campamento Piedra Grande Campamento Piedra Grande Campamento Piedra Grande

W obozie są jeszcze dwie osoby - Gonzalo i Choffre z prowincji Entre Ríos. Siedzą w namiocie. Przyjechali wcześniej i zatrzymali się na razie tutaj dla aklimatyzacji. Ja na szczęście czuję się już bardzo dobrze. W ciągu ostatnich 10 dni spędziłem cztery noce na wysokości ponad 3000 m.

Robi się trochę zimno. Zjadam soczewicę z jakimś kremem z paczki. Argentyńczycy zapraszają mnie na yerba mate. Dość wcześnie idę spać. Bardzo duży wiatr. Pogoda się chyba psuje.

Campamento Piedra Grande
Poprzedni wpis Następny wpis
comments powered by Disqus
© Jożin Entertainemt 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone.