25.6.2009
Teoretycznie powinienem już być w drodze do Foz do Iguaçu, ale jestem nadal w Áurea. Sprawy się trochę skomplikowały w związku z chorobą, która trzymała mnie cały tydzień w łóżku. Chyba to była grypa, może nawet świńska grypa. W czwartek nawet udałem się do szpitala, bo mi nie przechodziło. Doktor zbadał mnie i powiedział, że chyba mi przejdzie oraz skierował na badanie krwi na wszelki wypadek. W każdym razie na aprobatę zasługuje to, że szpital nie żądał za swoje usługi żadnych pieniędzy.
Ostatecznie w niedzielę poczułem się już lepiej, pojechałem na kolejny już odpust do Hortensii, najadłem się churrasco, a wieczorem nawet skusiłem się znowu na lokalne tańce z okazji odpustu. Należy zaznaczyć, że odpusty są co tydzień w jakiejś wiosce. Zauważyłem, że jest grupa miłośników odpustów, którzy jeżdżą co tydzień do innej wioski. Początkowo myślałem, że może oni tacy pobożni, ale chyba nie bo w kościele ich nie ma. Zaczynają się zjeżdżać jak mięso jest już gotowe. Trzeba podkreślić, że w Hortensii mięso było wyjątkowo dobre, chyba z młodej krówki.
Ksiądz proboszcz wyjechał we wtorek wieczorem odebrać znajomych z Rio de Janeiro, zostałem więc sam w domu, co potęguje moją melancholię. Nie jest łatwo wyjechać, kiedy się tu było miesiąc, cały miesiąc wśród tak życzliwych i sympatycznych ludzi.
Dziś odwiedziłem muzeum im. Jana Modkowskiego, w którym odnaleźć można eksponaty związane z historią regionu. Szczególnie interesujące są skrzynie, w których polscy imigranci na początku XX wieku przewieźli cały swój dobytek, oraz przedmioty, które zostały przywiezione przez nich wtedy z Polski.
Udało się ukończyć stronę internetową parafii, która jest opracowana w czterech językach. Na stronie dużo informacji o historii.
Poza tym chyba w najbliższym Tygodniku Katolickim (tj. chyba w tym, co wychodzi dzisiaj) można będzie przeczytać relację z festynu Czarnina.
Co mnie osobiście zaskoczyło, to że po miesiącu pobytu tutaj potrafię już posługiwać się językiem portugalskim. Wszystko dzięki temu, że cały czas gdzieś jeździliśmy do ludzi, ludzie przychodzili do nas. Wczoraj na przykład byłem u pani krawcowej, która poza tym, że ma bardzo ładną córkę, załatała mi jeansy oraz sprezentowała kilogram erva mate. Postanowiłem nie być dłużny i zakupiłem czekoladki, które zaniosłem właśnie wczoraj. Przesiedziałem wtedy chyba pół godziny w zakładzie i o czymś tam sobie rozmawialiśmy. Wieczorem zaś przeszedłem się na spacer. Miasto opustoszałe, ale spotkałem znajomą dziewczynę. Tak się zatrzymałem i pogadaliśmy chyba z godzinę.
Na koniec dodam, że ks. proboszcz poszukuje wolontariuszy, najlepiej studentów, którzy mogliby tu przyjechać na wakacje albo na dłużej i np. pouczyć trochę polskiego albo zrobić inne pożyteczne rzeczy. O zakwaterowanie, jedzenie, wycieczki i inne sprawy nie musieliby się oczywiście martwić i mogliby się na dodatek nauczyć portugalskiego. Myślę, że to ciekawa propozycja.
Sam bym został na dłużej, gdybym nie miał planu dalszej wycieczki.
Zima w tej części Brazylii jest osobliwa. Czasem rano jest prawie 0 stopni, ale później w dzień jest nawet 20. Są dni zimne, ale potem przychodzą takie, że można chodzić na krótki rękaw. Trochę to wszystko przypomina polską wiosnę i tak się właśnie czuję. Gdyby domy były zbudowane tak jak w Polsce i miały ogrzewanie, to byłoby naprawdę przyjemnie.
Ostatecznie muszę wyznać, że jestem bardzo szczęśliwy, że tu trafiłem. Nie ma tego miejsca na żadnych mapach turystycznych, tymczasem pobyt tutaj był prawdziwie ciekawym doświadczeniem. Niektórzy mówią - "musisz zobaczyć Rio de Janeiro albo musisz zobaczyć Machu Picchu". Na pewno warto, ale dla mnie ważniejsze jest podążać własną ścieżką, czasem ją nawet wydeptywać i nie tyle zobaczyć, co poczuć.
W ten sposób dostrzegłem jak mylne są stereotypy żywe wśród turystów. Wielu z nich kojarzy np. Brazylię z kieszonkowcami i bandytami na ulicach wielkich miast. Niech przyjadą do Aurea i spytają kogoś, czy słyszał o kradzieży albo przejdą się ulicą i zobaczą kluczyki zostawione w stacyjkach otwartych samochodach, otwarte drzwi domów.
Tak mi się zebrało na przemyślenia. Ciągle trzeba zostawiać nowo poznane miejsca i osoby. Życie podróżnika nie jest łatwe.