21.1.2011
Żeby przetrwać w podróży potrzebne są pieniądze i to najlepiej jak najwięcej. Można oczywiście nie mieć ich wcale i też jakoś przeżyć, ale to zupełnie inna historia, na inny artykuł. Podróżując po rożnych państwach, potrzeba często pieniędzy w innej walucie. W czasach już nieco zamierzchłych był to poważny problem. Szczególnie, jeśli wyjeżdżało się na długo i trzeba było uzbroić się w jakiś większy zapas gotówki. Wozić ze sobą tysiąc dolarów (albo więcej) nie jest zbyt komfortowo, zwłaszcza jeśli zdarzy nam się przebywać w podejrzanych miejscach.
Na szczęście obecnie ten problem w dużym stopniu należy już do historii. Jeszcze niedawno rozwiązaniem były czeki podróżne. Obecnie wystarczy zwykła karta płatnicza, która zapewni nam wypłaty w bankomatach na całym świecie. W dodatku, jeśli mamy konto w odpowiednim banku, to za wypłaty za granicą nie zapłacimy ani złotówki.
Jak to wygląda w praktyce? Przyjeżdżamy do nowego kraju, wysiadamy na lotnisku i szukamy bankomatu. Wypłacamy od razu taką kwotę w walucie danego kraju, ile tylko chcemy (albo ile możemy). Bankomat od razu wypłaca gotówkę w żądanej kwocie i w walucie miejscowej (niektóre, czasami mają też opcję wypłaty w dolarach). Działa to prawie na całym świecie, czyli np. w Australii (dolary australijskie), Wielkiej Brytanii (funty), Fidżi (dolary fidżyjskie), Argentynie (pesos argentyńskie), Indonezji (rupie indonezyjskie), Tajlandii (bahty), Malezji (ringity) i tak naprawdę myślę, że we wszystkich chociaż trochę cywilizowanych krajach. Sam testowałem to wielokrotnie z moim kontem w mBanku. Należy podkreślić, że w mBanku przykładowo nie płaci się ani za prowadzenie takiego konta, ani za wypłaty z bankomatów w obcych krajach, niezależnie do jakiego banku lub sieci należy bankomat, ani też bez względu na to, jaką kwotę wypłacamy.
Można jednak przypuszczać, że karta nie będzie działać w krajach dzikich i awanturniczych typu Korea Północna, choć nie miałem okazji tego sprawdzić. W niektórych biedniejszych krajach mogą być problemy ze znalezieniem bankomatu na prowincji.
Karta daje jednak niesamowity komfort, bo jeśli przemieszczamy się w w rejonach w miarę zaludnionych, możemy mieć przy sobie zawsze tylko niewielkie kwoty pieniędzy. Trzeba jednak wtedy mniej więcej się orientować, szczególnie jeśli naszym następnym celem jest jakieś mniejsze miasto, czy będzie tam bankomat, a jeśli jedziemy w bardziej dzikie tereny, wypłacić trochę więcej kasy.
Choć tutaj trzeba zaznaczyć, że są kraje, gdzie z automatu pobiera się opłatę za wypłatę przy użyciu obcej karty. Jednak takich państw jest bardzo mało (np. Paragwaj) i ta opłata jest rzędu 5-15 zł. Z popularnych kierunków takim krajem stała się też ostatnio Tajlandia. Wtedy opłaca się wypłacić za jednym razem większą kwotę. Można też kupić w Polsce dolary i wymienić na miejscu na bahty, ale prz podwójnej wymianie dużej kwoty tracimy tyle, że chyba już lepiej zapłacić te parę złotych prowizji w bankomacie.
Należy też zaznaczyć, że wystarczy mieć zwykłe konto w złotówkach. Słyszałem, że niektórzy zakładają konta dolarowe, żeby wypłacać kasę w innych krajach, ale to zupełnie niepotrzebne. Pytanie też, po jakim kursie bank wymienia nasze złotówki na koncie na walutę, którą wypłacamy? Odpowiedź jest prosta - po kursie bardzo rozsądnym. W praktyce (mówię cały czas o mBanku, bo tam mam konto), zawsze miałem kurs lepszy niż gdybym woził ze sobą dolary i wymieniał je w lokalnych kantorach, czy bankach.
Pytanie, które też można postawić (i które mnie także dręczyło) - co w sytuacji, gdy na przykład bank w Indonezji "pożre" nam kartę. To na pewno problem. Szanse, że ją odzyskamy są niewielkie. Szanse, że zrozumieją, co się stało, są w ogóle znikome. Można wtedy wystąpić do własnego banku o przesłanie duplikatu karty, ale to drogie rozwiązanie (ponad 100 zł) oraz czasochłonne (kilka-kilkanaście dni). Lepiej po prostu na wszelki wypadek mieć ze sobą zapasową kartę.
Chciałbym też zaznaczyć, że sam wypłacałem pieniądze w różnych krajach świata kilkaset razy i nigdy nie miałem z tym żadnego problemu.
Poza tym warto też mieć kartę w dwóch głównych sieciach, czyli VISA i MasterCard. W niektórych miejscach może być na przykład bankomat tylko jednej z tych sieci.
Osobny problem, który często zaprząta ludziom głowę, co będzie, jeśli mi ukradną kartę, albo jeśli ukradną i wymuszą PIN (są też takie sytuacje) albo po prostu ukradną PIN. Po pierwsze, mimo wszystko chyba jednak lepiej jest, gdy stracimy kartę niż gdybyśmy stracili np. 500 dolarów w gotówce. Poza tym i tutaj można się zabezpieczyć i to na dwa sposoby. Po pierwsze zawsze trzeba mieć na koncie ustawiony odpowiedni limit na wypłaty w ciągu dnia i w ciągu miesiąca. Jeśli nie przewidujemy, że będziemy wypłacać przez miesiąc więcej niż równowartość 2000 zł, to sobie ustawiamy taki limit. Wtedy nawet, jeśli mamy na koncie 5000 zł, a ktoś nam ją zwinie, to nie będzie mógł wypłacić kasy prędzej niż w następnym miesiącu. A my do tego czasu zdążymy zablokować kartę. Dodatkowo można sobie ustawić limit na dzień, czyli przykładowo 500 zł. Nie trzeba chyba wspominać, że nigdy nie zapisujemy PIN-u i nie nosimy go z kartą.
Chyba, że chcemy zabezpieczyć się przed kradzieżą w przebiegły sposób. Zapisujemy na samej karcie numer PIN, ale zmyślony, fałszywy. Wtedy jest duża szansa, że agresywni złodzieje (porywacze) nie będą od nas wymuszać numeru PIN brutalnymi metodami, a że jest fałszywy, przekonają się dopiero w banku.
Poza limitami, zawsze też trzeba być ostrożnym, jeśli mamy kartę kredytową (wypukłą). Do użycia takiej karty wystarczy wszak jej numer, data ważności i ewentualnie też trzycyfrowy kod, który jest też na niej napisany. Wystarczy więc, że ktoś sobie te dane skopiuje, to może spokojnie zrobić sobie zakupy np. przez Internet. Dlatego zawsze na tej karcie powinien być ustawiony jak najmniejszy (dla naszych potrzeb) limit miesięczny i dzienny. Zwłaszcza, że limit ten można łatwo zmienić. W mBanku po prostu wchodzimy na stronę internetową i zmieniamy go jednym kliknięciem.
Innym rozwiązaniem jest, by nigdy nie trzymać na koncie bankowym powiązanym z naszą kartą więcej gotówki niż nam potrzeba. Ja to robiłem w ten sposób, że w mBanku można założyć sobie konto zwykłe (eKonto) i konto oszczędnościowe eMax Plus. Jest ono w miarę dobrze zresztą oprocentowane (kiedyś było nawet ponad 5%, teraz mniej). Wszystko pieniądze trzymamy na koncie oszczędnościowym eMax Plus. Na konto zwykłe (eKonto) przenosimy tylko tyle, ile przewidujemy, że zużyjemy w danym miesiącu podróży. Jeśli potrzebujemy więcej pieniędzy, łączymy się z Internetem i przelewamy pieniądze z konta oszczędnościowego na eKonto. Bardzo proste w dobie powszechnego dostępu do Internetu. Trzeba tylko trochę uważać, gdzie i jak się łączymy z naszym kontem. Jeśli jednak mamy własny laptop, to w ogóle nie ma problemu.
Myślę, że pokazałem, iż podróż z kartą płatniczą po świecie jest dogodnym i bezpiecznym sposobem dostępu do pieniędzy w różnych walutach. Czy to jednak oznacza, iż nie trzeba wozić ze sobą gotówki, czyli dolarów?
Nie. Zawsze trzeba mieć ze sobą trochę zielonych. Czasami na przykład może się okazać, że przed wyjściem na lotnisko trzeba wnieść jakieś opłaty. Na przykład w Indonezji 25 dolarów za wizę. Tymczasem, przed wyjściem ze strefy granicznej, nie znajdziemy żadnego bankomatu. Czasem też może się okazać, że nie możemy z jakichś powodów wypłacić pieniędzy (awaria bankomatu). Wtedy zielone banknoty są naszym najlepszym przyjacielem. Zapłacimy nimi prawie wszędzie i prawie za wszystko. Pamiętać więc trzeba, żeby zawsze przed daleką podróżą zaopatrzyć się w parę dolarów USA.
I na koniec. Nie możemy sobie pozwolić wydrzeć sobie naszego majątku. Koniecznie trzeba wozić karty bankowe i gotówkę (oraz paszport) w specjalnym cienkim pasie biodrowym, który wkładamy pod spodnie, nikt go nie widzi, a nawet jak widzi to nie jest w stanie nam go wyciągnąć bez naszej uwagi. Taki pas jest mały, śpimy z nim, chodzimy do toalety i generalnie nie rozstajemy się, chyba że zostawiając go w sejfie, recepcji hotelowej, albo u zaufanej osoby.
W czasie mojej podróży dookoła świata korzystałem z konta i karty w mBanku. Było w porządku i bez żadnych problemów. Mogę więc ten bank z czystym sumieniem polecić, ale ostatnio coraz jest coraz więcej rożnych ciekawych rozwiązań, więc może warto sprawdzić. Na tej i na innych stronach.
Oczywiście ten artykuł jest o dostępie do gotówki, jeśli ją mamy. Jeśli jej nie mamy, to też nie jest źle, ale to już temat na osobny artykuł.