14 maja 2011
Obudziłem się o 1 w nocy i nie mogłem zasnąć tak do 5. Na morzu prawie sztorm, wiatr huczy, trochę zimno przy tym. Wyszedłem na zewnątrz - piękne niebo, dużo gwiazd, jedna spadła.
Ostatecznie wstaję o godzinie 8. Dziś wreszcie lepsza pogoda. Cały czas duże fale, ale wreszcie wychodzi słońce. Idę ponurkować.
Później oberwuję pelikany polujące na ryby oraz kraby, chodzące obok chatki.
Około 12 zwijam się na główną plażę.
Pozostaje do negocjacji cena za powrót. Chilijczyk wynegocjował 20.000 pesos, więc ja też tyle dałem.
Powrót w dużych falach, cały przemokłem.
Wróciłem do hotelu, gdzie już byłem, choć dużo tu przepłacam. Pokój można dostać w Tolú już od 8.000 pesos za noc.
Dziś jest sobota. Zjechało się wielu Kolumbijczyków. Na drodze przy morzu co 20 metrów stoi inny głośnik z muzyką. Mieszkańcy wioski kochają muzykę. Karaibskie rytmy słychać na każdej ulicy.
Miałem mały problem z wypłatą pieniędzy. Nie wiadomo dlaczego bankomaty banku Bancolombia nie chcą mi nic wypłacić. Inny bankomat jakby się zaciął. Już chciałem wymieniać dolary, ale spróbowałem jeszcze raz trochę później i zadziałało.
W niedzielę z rana jadę do Sincelejos i dalej do Mompox.
Poprzedni wpis Następny wpis