Alpnachersee: Szwajcarskie jeziora

4 sierpnia 2014

19. dzień

Dziś opuszczam Stechelberg i tę piękną dolinę. Bez wątpienia to najbardziej magiczne miejsce, jakie odwiedziłem w Szwajcarii. Jeśli wrócę do tego kraju kiedyś, to najpewniej tutaj.

Camping Rutti - Schtehelberg Camping Rutti - Schtehelberg

Tymczasem całą noc nie zmrużyłem oka z powodu bólu zęba. Nie jest dobrze. Nogi są obolałe, słabo się zregenerowały, a tu trzeba jechać dalej. Powoli dochodzi do mnie, że moja alpejska przygoda powoli się kończy. Jestem w stanie jechać z bolącym zębem, ale on nie da mi odpocząć, a tak nie można pokonywać setek kilometrów po górach.

Dzień wita mnie piękną pogodą. Planowałem jeszcze odwiedzić Grindelwald, ale w obecnych okolicznościach muszę ruszyć w drogę powrotną.

Lauterbrunnen Lauterbrunnen

W Lauterbrunnen odwiedzam sklep, zakupuję kartki pocztowe oraz w aptece - ibuprofen.

Słoneczna pogoda kusi do zrobienia jeszcze paru zdjęć doliny.

Lauterbrunnen

Za Interlaken objeżdżam kolejne jezioro - Brienzersee. Co ciekawe, jego wody mają inną barwę niż bliźniacze Thunersee. Droga wokół jeziora ścieżką rowerową, która parę razy pokonuje jakieś dosyć strome wzniesienia.

Brienzersee

Za jeziorem czeka na mnie wspinaczka na przełęcz Brunigpass - jakieś 400 metrów w górę po ruchliwej szosie. Autobusy i większe pojazdy przepuszczam, jeśli tylko mogę zjechać. Co ciekawe w czasie podjazdów ząb przestaje mnie zupełnie boleć. Parę fotek na górze i zjeżdżam.

Brunigpass

W czasie zjazdu zatrzymuję się na punkcie widokowym nad jeziorem Lungernsee. W oddali zbierają się ciemne burzowe chmury, ale jezioro okryte jest jeszcze promieniami słońca. Tworzy to niesamowity efekt i pozwala zrobić to bajkowe wręcz zdjęcie.

Lungernsee

Szybko zjeżdżam, bo szykuje się coś grubego. W najbliższej miejscowości chronię się pod daszkiem, ale na razie kropi, więc jadę dalej.

Ulewa dopada mnie nad kolejnym jeziorem - Sarnensee. Przed miejscowością Sachseln spędzam ponad godzinę pod dachem na parkingu. Wydaje mi się, że to deszcze o burzowym charakterze, więc powinny szybko przejść. I przechodzą w końcu.

Przymusowy postój w deszczu

Znalazłem na mapie kemping nad jeziorem Alpnachersee i tam mam zamiar dojechać. Przed miejscowością Alpnach zahaczam jeszcze o jedną chmurę, ale za bardzo nie mam czasu, żeby czekać aż przejdzie, bo zbliża się wieczór. Próbuję więc wydostać się szybko z jej zasięgu.

W miejscu gdzie miał być kemping, nie znajduję go. Wracam więc kilkaset metrów w miejsce, które wydało mi się dogodne dla rozbicia namiotu, zaraz przy ścieżce rowerowej. Rozbijam namiot i idę spać. Jutro mam nadzieję dotrzeć od Zurychu.

Zapis trasy

Statystyka:

92 km rowerem

Poprzedni wpis Następny wpis
comments powered by Disqus
© Jożin Entertainemt 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone.