Barichara, Kolumbia - Kolonialne miasto

7 maja 2011

Udaje mi się jakoś wstać o 7. Jadę do Barichara. Godzina drogi (6.000 pesos). To piękne kolonialne miasteczko. Jest około 9. Ludzie wylegają na ulice. O 10 zbierają się na Mszę Św. Też kieruję się do katedry, która wydaje się zdecydowanie za duża jak na tak niewielkie miasteczko. Nie mówiąc o tym, że są tu jeszcze dwa kościoły.

Potem mieszkańcy zasiadają w barach.

Barichara, Kolumbia Barichara, Kolumbia Barichara, Kolumbia Barichara, Kolumbia

Idę się później przejść jeszcze za miasto. Jest tam wielki kanion, nad którym szybują sępy. Udaje mi się pstryknąć parę ciekawych zdjęć.

Kolumbia, Barichara Kolumbia, Barichara Kolumbia, Barichara Kolumbia, Barichara Kolumbia, Barichara

Wracam około 16. Pada, gdy wysiadam. Idę do hostelu i biorę rzeczy. Po drodze spotykam dwie osoby, które spotkałem wczoraj, gdy wchodziłem na wzgórze. Pozdrawiają mnie. Czuję się więc, jak bym tu mieszkał od dawna.

Biorę taksówkę i jadę na dworzec (3.000 pesos). Taksówkarz bardzo miły. Rozmawiamy o sytuacji w Kolumbii. Po paru dniach muszę stwierdzić, że wyobrażenie o bezpieczeństwie w tym kraju zbudowane przez media jest bardzo fałszywe. Na pewno zaś nie dotyczy miejsc, w których teraz przebywam.

Na dworcu kupuję bilet do Medellín z przesiadką w Bucaramanga (60.000 pesos). Zjadam caldo costillo (rosół z mięsem) za 4.000 pesos. Spotykam na dworcu Żyda z Kanadyjczykiem, którzy też jadą w moją stronę. Wyjazd o 18.30. Na miejsce - do Bucaramanga - dojeżdżamy ok. 21. Duży dworzec. Czekamy do 22.30.Tam też spotykam kolejnego gringo - Francuza. W autobusie tylko parę osób - około 6-7.

Poprzedni wpis Następny wpis
© Jożin Entertainment 2010-2015. Wszelkie prawa zastrzeżone.