6.5.2009

Cabo Polonio, Urugwaj

Diuna

Ledwo zdążyłem na autobus o 10.10. Na miejsce dojechałem przed 15. Wejście do obszaru chronionego Cabo Polonio. Stąd ciężarówka 7 km na cypel. 60 peso. Idę na piechotę, spotykam jednego Argentyńczyka.

Cabo Polonio Cabo Polonio

Idę przez las, potem przez wydmy. Dochodzę do wioski ok. 17. Nie spotykam nikogo na ulicy. Chyba dlatego, że nie ma ulic. Domki są rozrzucone na niewielkim wzgórzu. Wokół wydmy. Domków jest dużo, ale ludzi nie widać. Po chwili dochodzę do przekonania, że nawet, gdyby była tu jakaś ulica, to i tak bym nikogo nie spotkał. Wchodzę do czegoś, co na siłę można nazwać sklepikiem. Okazuje się, że nie ma kempingu, biwakowanie zabronione. Niezrażony tym idę rozbić namiot na wydmach.

Cabo Polonio Cabo Polonio Cabo Polonio Cabo Polonio Cabo Polonio Cabo Polonio Cabo Polonio

Trochę trudno znaleźć miejsce, które nie byłoby widoczne z wioski. Krążę więc po wydmach. Czuję się trochę jak na planecie Arrakis, gdy rozbijam namiot jakieś pół godziny od wioski, przy blasku księżyca.

Cabo Polonio Cabo Polonio
Poprzedni wpis Następny wpis

Spis treści

© Jożin Entertainemt 2010. Wszelkie prawa zastrzeżone.