22.5.2009
Nie pisałem o każdym dniu, bo są trochę do siebie podobne. Np. codziennie śpię do ok. 9. Potem idę na spacer jakąś godzinę, a jak pośpię do 10, to nie idę na spacer, tylko czekam na obiad, który jest o 12. Na obiad zawsze przychodzi parę osób, które pracują przy remoncie kościoła.
W położonej 9 km od nas miejscowości Centenario w niedzielę odbędzie się wielka festa, tj. odpust z okazji uroczystości Św. Andrzeja Boboli. Od czwartku odbywa się tzw. triduum, czyli przygotowanie do tego święta. W czwartek pojechałem z księdzem na Mszę Św. Na zakończenie wyszedłem na ambonę i przemówiłem do Rodaków. Po Mszy Św. byliśmy na kolacji u jednej rodziny.
W wiosce parę miesięcy temu wydarzyła się tragedia. Matka, w przeddzień wyświęcenia na księży dwóch synów pojechała kupić dla nich kwiaty. W drodze zginęła w wypadku samochodowym. Był to ciężki dzień dla całej wioski. Do rodziny tej kobiety pojechaliśmy właśnie na kolację. A msza Św. odprawiona była w intencji 50 urodzin tej kobiety. Było dużo łez i wzruszenia.
W piątek pojechaliśmy znów na mszę do Centenario. Byłem już bardziej rozpoznawany i przed kościołem zjawiła się grupka Polaków, z którymi prowadziłem konwersację. Hajduk, Jakubowski, Szydłowski - same polskie nazwiska. Koniecznie chcą, żebym przybył na niedzielną festę.
Wieczorem w piątek jedziemy do radia Virtual FM do Erechim. Zapowiadamy doroczną uroczystość CZERNINA, która odbędzie się po raz 11-sty 13 czerwca. Wtrącam też dwa zdania po polsku. CZERNINA to święto polskości - z polską kuchnią. Oprócz remontu kościoła, to najważniejsza sprawa teraz.
W piątek też wreszcie odwiedzam mamę Jeffersona, poznaję także jego brata oraz siostrę.