11.6.2009
Pobudka o 7.15. Jedziemy do Centenario. Tam zaczyna się procesja Bożego Ciała. Jest to procesja samochodowa. Sznur samochodów jedzie jeszcze do Hortensii i na Km 25.
Ja się urywam i jadę do Aurea, wchodzę na wieżę i biję w dzwony. Po 15 min. już nie mam siły. Schodzę i łapię trzech chłopów, żeby mi pomogli. Dzwony rozbrzmiewają na nowo. Niestety, nim procesja dociera do kościoła, pęka sznur od dzwonu. Chyba za mocno go ciągnęliśmy.
Następnie, po Mszy polowej, spotykamy się z przedstawicielami lokalnej prasy. Przywożą dzisiejszą gazetę. Na pierwszej stronie ksiądz proboszcz krzyżuje rękawice z prefektem Aurea. W środku obszerny artykuł.
Piszą m. in. o tym, że w Aurea jakieś pół roku temu odbyło się zbiorowe wesele, w czasie którego wierność przyrzekło sobie 54 par, w tym prefekt miasta. Był to skutek wizyt duszpasterskich padre Roberta, który chodząc po kolędzie obczaił tych wszystkich żyjących na kocią łapę i zafundował im ślub i wesele.
O tym wszystkim jest w gazecie. A na końcu o tym, że do miasta przybył podróżnik z Polski "Czymo Kaczmarek", który będzie nadzorował robienie zupy z kaczek.
Wieczorem jest potańcówka z udziałem popularnego w regionie Río Grande do Sul zespołu G10. Śpiewają piosenki o churrasco i chimarao (czyli erva mate). Zjawia się lokalna młodzież. Klimat jest bardzo wioskowy. Po wypiciu cześciu lokalnych piw marki SKOL przemagam się, żeby zatańczyć.
Tańczy się tu w parach. Są dwa rodzaje tańców. Jeden taki chodzony, z nogi na nogę, przypomina trochę merengue. Drugi to taniec "gauszowski", utrzymany w krokach 2+2, co upodabnia go trochę do bachaty, ale jest szybszy. Obydwa tańce są bardzo łatwe do opanowania po pół minuty.
Zabawa kończy się po północy. Rozmawiam jeszcze z lokalnymi dziewczynami oraz ich kolegami, którzy jak się okazuje potrafią nawet sklecić zdania po polsku (niestety tylko jak się napiją).
Ze smutkiem jednak zauważyłem, że posiadanie polskich korzeni nie jest powodem do dumy dla młodego pokolenia, raczej się tego wstydzą. Rozumieją nawet język polski, ale nie rozmawiają po polsku.
Idę spać ok. 5, z nadzieją, że pośpię sobie dłużej trochę.