27.6.2009
Wczoraj o 18.30 opuściłem Aurea. Gilmar, znany też jako Tareko zawiózł mnie do Erechim. Tam za 81 reali kupiłem zamówiony już bilet i czekałem do 20.30 na autobus.
Na miejscu, czyli w Foz do Iguaçu, byłem o 7.30. Autobusem dojeżdżam na lokalny dworzec. Tam zostawiam plecak w sklepie (3 reale za przechowanie).
Jadę zobaczyć Itaipu, największą elektrownię wodną na świecie, wspólny projekt paragwajsko-brazylijski. Za 15 reali biorę udział w wycieczce (normalnie bym płacił 30, ale ja wszedłem jako student). Objeżdżamy instalacje autobusem. Chmury są bardzo nisko, więc mało co widać, w tym prawie wcale nie widać zalewu powstałego w wyniku spiętrzenia - szerokiego na 72 i długiego na 172 km. Elektrownia zaspokaja 20% zapotrzebowania na energię w Brazylii i prawie całe zapotrzebowanie w Paragwaju. Ten ostatni kraj nawet nie jest w stanie wykorzystać potencjału swojej połowy elektrowni i 90 % odsprzedaje Brazylii, co też jest przyczyną dużego sporu, bo sprzedaje po cenach rynkowych, a Brazylia by chciała taniej, bo wyłożyła pieniądze na budowę i będzie spłacać kredyt jeszcze przez 14 lat.
Obchód po różnych halach, widok ogromnych turbin robi duże wrażenie.
Wracam na dworzec i biorę autobus do parku narodowego. Idę zobaczyć słynne wodospady. Kupuję bilet (21,15 reali), w którego cenie jest dojazd autobusem.
Kiedyś dostałem taką książkę, jak byłem mały, "Lasy tropikalne świata" i tam było wielkie zdjęcie tych wodospadów. Nigdy bym wtedy nie przypuszczał, że tak łatwo tu się dostać (oczywiście jak już się jest w okolicy) i że są tu pomosty i setki turystów.
Jest wilgotno i duszno, bo wychodzi słońce. Gdy już wyszło, pojawia się tęcza. Ścieżka wiedzie nad wodą aż do punktu, skąd widać największy wodospad - Gardziel Diabła (Garganta del Diablo). Spadające strumienie wody unoszą wodną mgłę, po chwili jestem cały mokry, ale nawet nie chce mi się wracać.
Wracam do miasta, biorę autobus do Argentyny. Zatrzymuje się tylko na granicy argentyńskiej, więc nawet nie mam pieczątki wyjazdowej z Brazylii. Dojeżdżam do Puerto Iguazú i kieruję się do hostelu. W 8-osobowym pokoju jestem sam. Krótki spacer po mieście.
Jutro idę zobaczyć wodospady ze strony argentyńskiej, a w poniedziałek ruszam dalej.