9.7.2009

Cafayate, Argentyna

Quebrada de Cafayate

Dziś wypożyczam rower (30 peso) i ruszam do Quebrada de Cafayate, malowniczej doliny ze skałami we wszelkich kolorach.

Zaczyna się na 16 kilometrze za miastem. To najbardziej wstrząsający krajobraz, jaki w życiu widziałem. Wjeżdżam w pierwszy kanion, wchodzę na górkę. Znajduję też jaskinie wyżłobione przez wodę. Dowiaduję się z jakiejś przydrożnej tablicy, że skały powstały w wyniku erozji 60-90 mln lat temu. Co tam będę się rozpisywał - zobaczcie zdjęcia.

Quebrada de Cafayate Quebrada de Cafayate Quebrada de Cafayate Quebrada de Cafayate Quebrada de Cafayate Kondor Quebrada de Cafayate

Chcę dojechać do kilometra 50, bo tam znajduje się Garganta del Diablo (gardziel diabła), podobno najbardziej imponująca skała. Potem trzeba będzie jakoś wrócić.

Quebrada de Cafayate

Przed gardzielą wchodzę jeszcze do Amfiteatru, wysokiego parowu, podobnego trochę do samej Gardzieli.

Quebrada de Cafayate

A w Gardzieli jest niesamowite echo.

Quebrada de Cafayate

O 16 zaczynam odwrót. W tę stronę jest z wiatrem, całe szczęście. Dojeżdżam już jak jest ciemno, po zrobieniu 100 km.

Quebrada de Cafayate Quebrada de Cafayate

Jutro jadę do Angostaco, a stamtąd do Molinos - małej andyjskiej wioski.

Niedługo trzeba będzie wracać na południe. Peru i Boliwia poczekają na inny raz, bo 29 lipca mam lot z Santiago do Nowej Zelandii.

Poprzedni wpis Następny wpis

Spis treści

© Jożin Entertainemt 2010. Wszelkie prawa zastrzeżone.