4.8.2009
Santiago, Chile
Zwiedzania dzień drugi
Wczoraj wieczorem pogadałem jeszcze z Argentyńczykiem z pokoju. Miał książkę Allende, więc zeszliśmy na tematy polityczne. Wcześniej porozmawialiśmy o argentyńskim rocku, który jest chyba najlepszy na kontynencie. Koleś studiuje prawo w Buenos Aires. Dowiedziełem się ciekawostki, że większość wykładowców na jego wydziale pracuje za darmo, w ramach swego rodzaju wolontariatu.
Dziś wstałem ok. 9. Zwiedziłem Museo de Bellas Artes (Muzeum Sztuk Pięknych).
Potem pochodziłem po księgarniach. Szukałem jakiejś ciekawej książki o historii nowożytnej Chile (rok 1973), ale chyba nie kupię, bo jeszcze pieniądze się przydadzą na bardziej przyziemne rzeczy. Można jednak znaleźć książki autorów różnie oceniających przewrót wojskowy. Znalazłem nawet książkę, która dowodzi, że Allende był masonem a w młodości także antysemitą i opowiadał się za entanazją i sterylizacją umysłowo chorych.
Nie znalazłem portretu Pinocheta. Ludzie boją się sprzedawać takie rzeczy z obawy przed aktami wandalizmu ze strony organizacji lewicowych. Taki obecnie panuje klimat w Chile.
Odwiedziłem także parę antykwariatów, przeszedłem się na wzgórze, ale trochę za późno, bo już się ściemniało. Poszedłem też do kościoła i porozmawiałem z przedstawicielem miejscowego duchowieństwa. Dowiedziałem się o istnieniu Fundacji Pinocheta, ale znajduje się dość daleko od centrum i wydaje mi się, że działa trochę w podziemiu.
Odwiedzam też wieczorem Palacio del Gobierno "La Moneda" (to tam właśnie Allende 11 września 1973 r. użył na sobie kałasznikowa podarowanego przez Fidela C.).
Obok duży neon zapowiadający obchody 200-lecia powstania Republiki Chile w 2010 r.
Jutro wyjazd, tak więc trochę już się przygotowuję. Wylot o 22.50 czasu chilijskiego. Na miejscu będę o 4.00 rano czasu nowozelandzkiego w piątek, choć leci się podobno "tylko" 13 godzin. Potem przesiadka do Christchurch.
Spis treści