23.9.2009
We wtorek śpię do ok. 10, a może 11. Poprzedniego dnia wyszliśmy znów do klubu. To był błąd, bo w nocy miało miejsce bardzo wyjątkowe wydarzenie.
W nocy nad Sydney przeszła burza piaskowa. Rano wychodzę na dach. Ceglasty kurz przesłania wieżowce. Rano wyglądało to jeszcze lepiej. Niebo było czerwone. Widziałem to w specjalnym wydaniu wiadomości. Widoczność ograniczona do jednego metra. Ludzie kupowali maski. Atmosfera apokaliptyczna. Świadkowie wypowiadali się, że nigdy w życiu nie widzieli czegoś podobnego. Silny wiatr nawiał kurz z pustyni odległej setki kilometrów.
Pozostaje mi jedynie zamieścić zdjęcia, które wykonałem po śniadaniu, czyli ok. 11.
Po bardziej dramatyczne obrazy odsyłam do sieci.
W pobliżu hostelu znajduje się zagłębie luksusowych salonów samochodowych. Jest Ferrari, Maserati, Lamborghini, Bentley, Lotus. Przechodzę tam codziennie, więc zamieszczam parę fotek.