25.10.2009
W sobotę wieczorem spotykamy się w polskim gronie - Tomek, Kaśka, Aga. Są też Francuzi, Hiszpan i Włoch, ale to my stanowimy dziś większość, co jest ewenementem. Ich malezyjscy znajomi zawożą nas do jakiegoś klubu. Muzyka na żywo. Ciekawy lokal, ale nie na kieszeń biednego podróżnika z Polski.
W niedzielę idę do katedry na 18. Msza Św. w języku angielskim. Bardzo dobra oprawa muzyczna. Jest nawet perkusja. Śpiwy na wysokim poziomie. Po Mszy zauważam, że ludzie ze sobą po angielsku też rozmawiają. W kościele było bardzo dużo ludzi.
Potem wracam na piechotę. W pierwszą stronę wziąłem taksówkę, bo to daleko. Napotykam się na kino, a że wieczór długi, bilet tani, to wchodzę na pierwszy z brzegu film pt. "Surogaty".
Niedziela. Przed południem wychodzę na targ, który się rozbija w niedzielę zaraz przy hostelu. Rybki, psy, koty, owoce, różańce, płyty, biżuterie, ogólnie wszystko (jak to na trgu), brakuje tylko ruskich.
Potem wybieram się na kolejną małą wysepkę o nazwie Sapi. Łódka płynie 20 min. Zaopatrzyłem się już w swoją maskę i rurkę. Nurkuję w koszulce, bo ostatnio spaliłem sobie plecy. Jest ciekawie, choć chyba nieodpowiedzialni turyści dokarmiają tu rybki, bo w niektórych miejscach krążą wokół mnie jakby mnie chciały zjeść.
Wieczorem przechadzam się po porcie, zajadającym się rybami innymi przysmakami z onowiązkowym sokiem mango do tego.
Pod koniec natrafiam na ogromną ławicę ryb. Nie wiem jak się nazywają niestety, srebrne, z żółtym poziomym paskiem, ok. 20 cm. Jest ich parę tysięcy chyba tak mocno ściśniętych, że tworzą jedną wielką masę. Takie rzeczy widziało się do tej pory tylko na filmach (National Geographic i te sprawy). Ławica przemieszcza się powoli na głębokości ok. 5 m. Daję nura w sam jej środek i po chwili jestem otoczony przez te rybki, ale fajnie, aż się nie chce wynurzać, ale powietrza brakuje, no i łódka odpływa o 16. Mimo to jeszcze parę razy powtarzam ten manewr. Świetne uczucie, w błękitnej wodzie, wokół tysiące tych kolorowych rybek, wirujących wokół, można się poczuć jak taka jedna duża ryba. Szkoda, że nie mam aparatu podwodnego, bym wam pokazał, bo ciężko to opisać.
Chciałem jechać do parku narodowego góry Kinabalu, ale nie wiem, czy tem się jeszcze wybiorę. Środki finansowe topnieją, czas zacząć oszczędzać. W dodatku wczoraj zorientowałem się, że popełniłem pewien błąd przy zamawianiu biletu do i z Filipin. Wiza jest na 21 dni, a mój pobyt wyjdzie 23 dni. Trzeba będzie przyspieszyć wylot.
Czy może ktoś ma takie doświadczenie, żę przekroczył okres ważności wizy i co się wtedy dzieje, gdy chce się wyjechać (wizę można przedłużyć, wiadomo, ale to kolejny wydatek), może można to załatwić bezpośrednio ze służbą graniczną? Jeśli ktoś z czytelników by wiedział, to proszę o informację.
Zachody słońca są tu niesamowite.
A na tej mapce można zobaczyć wszystkie wysepki wokół Kota Kinabalu