1.12.2009
Wstaję wcześnie, bo o 8. Śniadanie i potem idę na spacer. Właściwie miałem iść z jedną Koreanką, ale się rozminęliśmy.
Zachodzę do Hyde Parku. Klimat świąteczny. Są jakieś karuzele, stoiska, sprzedają grzańce itp.
Siadam na chwilę na ławce. Jest słońce, wreszcie jakiś znośny dzień, choć ciągle zimno.
Potem przechadzam się Oxford Street. Nie ma drugiego takiego miasta jak Londyn, gdzie można w czasie jednego spaceru usłyszeć chyba wszystkie języki świata, a już na pewno Europy.
Zachodzę do Galerii Narodowej i kontynuuję zwiedzanie, ale i tak trzeba by jeszcze parę dni. Potem idę się posilić kebabem za 4,80 GBP. Dalej idę do Galerii Portretu, niezwykle interesującej. Wydaje się, że portret współczesny to jedyna ostoja normalności (może trochę szeroko pojętej) we współczesnym malarstwie.
Następnie udaję się do McDonalda na Internet. Wieczorem ulice londyńskiego centrum rozświetlone są świątecznymi neonami. Wracam do hostelu.
Jutro wylot z lotniska w Luton do Poznania o 13:30.