3 maja 2011
Dotarłem do hostelu Martinik w Bogocie. Bardzo przyjemny. Jest godzina 22.28, czyli 5.28 w Polsce.
Loty dziś były trochę opóźnione wszsytkie, więc niepotrzebnie wstawałem o 6.15.
Lot do Frankfurtu spokojny. Potem z Frankfurtu do Bogoty Airbusem 420-600. To podobno najdłuższy samolot pasażerski na świecie i trzeci co do wielkości w ogóle.
Obejrzałem "Trona" i "Turystę", a potem słuchałem piosenek Giany Nannoni. Obok mnie siedział Niemiec, który wykłada na jakiejś uczelni w Bogocie. Lot z Bogoty do Frankfurtu trwał ponad 11 godzin, chyba dlatego, że lecieliśmy prawie obok Labradoru jakąś okrężną drogą.
Po uzyskaniu pieczątki w paszporcie trzeba było jeszcze iść do jednego stolika, żeby być zwolnionym z podatku przy wyjeździe. Stolik ten był przed wejścem do hali odbioru bagaży.
Taxi z lotniska 23.000 pesos wyszło. Dają bilety w okienku, żeby nie oszukali. Bardzo dobra organizacja.
Mimo wysokości jest ciepło, choć podobno caly czas pada, ale akurat jak przyleciałem, to przestało.
Jutro długi spacer po mieście.