13 maja 2011
W nocy do�� mocno wia�o. Jako� po p�nocy lun�o. Nad ranem zrobi�o si� troch� zimno.
Rankiem przez chwil� obserwuj� rybak�w. To chyba jedyne zaj�cie tutaj i kluczowa ga��� gospodarki.
Chilijczyk uzgodni� z jednym z rybak�w, �e nas zabierze na poblisk� wysp� Tintipan. Pop�yniemy ��dk� z wios�em (10.000 pesos od osoby).
Ale co to za ��dka! Przys�owiowa �upina z orzecha. Przyznam, �e jak wsiad�em i zacz�a si� chybota�, chcia�em czym pr�dzej wysiada�. Kiedy razem z Chilijczykiem usiedli�my na pod�odze, by�o troch� lepiej. W ko�cu pomy�la�em, �e p�yniemy z cz�owiekiem, kt�ry urodzi� si� na morzu, wi�c nic nam nie mo�e si� sta�.
Przep�ywamy w pobli�u wyspy Santa Cruz de Islote.
Wyspa Tintipan, najwi�ksza z archipelagu to ca�a grupa lagun, kt�ra dzieli wysp� na mniejsze wysepki poro�ni�te lasami namorzynowymi.
Na postoju nurkujemy w lagunie.
Nasza ��dka i nasz wio�larz - Oskar.
Nasz przewodnik m�wi, �e musimy wraca�, bo wiatr si� wzmaga.
No to wracamy. Tym razem naprawd� my�la�em, �e utoniemy. Siedzia�em z przodu, woda co chwil� wlewa�a si� na mnie i do ��dki. Chilijczyk j� wybiera� plastikow� butelk�. Ale nasz wio�larz nic nie m�wi�, wi�c chyba wszystko by�o pod kontrol�. Dzi�ki Bogu mimo du�ych fal dotarli�my do brzegu.
Po przyje�dzie zamawiam ryb�. Kosztuje 12.000 pesos. Dobra, jaka� kolorowa. Normalnie to si� takie w akwarium ogl�da, a tu na talerzu. Zlokalizowa�em j� potem na planszy barwnej. Nazywa si� chyba roco espanol (czy jako� podobnie).
Poszed�em jeszcze ponurkowa� i przej�� si� po wiosce.
Wieczorem miejscowi nami�tnie graj� w domino, przy szumie wiatru i coraz wi�kszych falach. Id� spa� po 19.