19 listopada 2014
W nocy bardzo mocno wiało. Potem się uspokoiło i zaczął padać śnieg.
Rankiem jest trochę biało. Znowu mocno wieje. Wiatr podnosi ogromne chmury śniegu nad szczytami.
Ruszamy w kierunku kolejnego obozu - Campamento El Salto (4400 m), który będzie naszym obozem bazowym.
W czasie podejścia Agustín dzieli się swoimi doświadczeniami z pracy przewodnika na najwyższej górze Ameryki. W czasie żmudnego podejścia, w takim gronie w końcu musi paść to pytanie: - No dobra, to na jakiej wysokości można uprawiać seks?
Marsz dzięki równemu tempu i regularnym odpoczynkom nie jest zbyt męczący.
Pięknie prezentuje się Cerro El Rincón i Cerro Vallecitos. Z tej strony wygląda groźnie, ale można wejść na szczyt spacerem. Dałem się jednak przekonać, żeby spróbować zaatakować wyższy El Plata.
W obozie nie ma nikogo, ale wiadomo, że jest jeden Belg, który rozbił się w kolejnym obozie. Mocno wieje, więc dobrze zabezpieczam namiot przed wiatrem.
Kolejne godziny to picie yerba mate, jedzenie i odpoczynek. Na tej wysokości jest już zimno. Mocno wieje, a ja nie mam grubej kurtki. Większość czasu spędzam w śpiworze. Trudno zasnąć, bo co jakiś czas wiatr z uderza z impetem, namiot się zgina i mam wrażenie, że albo zaraz się złamie, albo odleci razem ze mną.
Poprzedni wpis Następny wpis comments powered by Disqus