29.3.2009
Tytuł dużo tłumaczy. Wstaję o 12. Czuję jeszcze tę noc. Dzień mija na odpoczynku.
Wieczorem milonga. Przychodzi Eleo i Jim, poznani ostatnio. Nie tańczę, bo tłum na sali i trudno by mi się było moim pokracznym krokiem tam wkręcić. Siedzimy tak do północy. Jest losowanie, ale nie udaje mi się wygrać butów do tanga.
W pokoju w hostelu pojawili się znowu nowi ludzie. W tym pokoju jestem najdłużej ze wszystkich obecnych teraz gości, co oznacza, że czas szykować się do dalszej drogi.