28.4.2009
Wstaję o 9 i wyprowadzam się z hotelu. O 11 idę na Mszę Św. do bazyliki. Po Mszy poświęcenie różnych rzeczy. Ksiądz pyta się, skąd są pielgrzymi. Jest paru z Wenezueli, z Kolumbii, ale to ja jestem tym, który przybył z najdalszego zakątka świata.
Zwiedzam kryptę. Znajdują się tam kopie wizerunków Maryi (posągi, obrazy) z 65 krajów, z wszystkich najważniejszych sanktuariów maryjnych. Polskę reprezentuje oczywiście Częstochowa. W skarbcu jest natomiast m. in. złota róża ofiarowana przez Jana Pawła II w 1982 r.
Poznaję historię bazyliki (jest też historia wizerunku Maryi: jechał wóz z figurką, w pewnym miejscu stanął i nie chciał ruszyć; gdy ściągnięto figurkę, ruszył bez problemu, poczytano to, że to miejsce na sanktuarium). Francuski ksiądz Jorge Maria Salvaire modląc się do Dziewicy z Lujan o uratowanie z rąk Indian, złożył trzy śluby. Wszystkie spełnił. Najpierw napisał książkę - historię kultu. Potem doprowadził do koronacji Dziewicy z Luján 8 maja 1887 r. Natomiast 6 maja 1890 r. rozpoczął starania o budowę bazyliki. Doprowadził ją do końca.
Odbieram z pralni pranie, które zaniosłem wczoraj (13 pesos) i idę na autobus na 15.30. Dojeżdżam przed 17 i kieruję się do hostelu Kaixo, przy ul. Peron. To najlepszy, najbardziej spokojny hostel, w jakim byłem w Buenos Aires. Idę jeszcze obejrzeć okazałe kościoły Dominikanów, Franciszkanów i Jezuitów, wszystkie położone niedaleko siebie, w dzielnicy Montserrat.