8.5.2009
Wstałem o 8:30 i po spakowaniu namiotu chciałem spacerkiem dojść te 7 km do drogi, ale zorientowałem się, że nie ma wiatru i jest bardzo gorąco. Wróciłem i o 11 wskoczyłem na ciężarówkę. O 12 zjawił się autobus, ale mnie źle poinformowano, więc czekałem na następny prawie do 15, przeklinając w tym czasie tego kolesia, co mnie wprowadził w błąd (wiem, że tak nie można, ale naprawdę byłem wkurzony).
Ten autobus zabrał mnie do Valizas, tam przesiadka do Castillos, tam przesiadka do Chuy.
Chuy leży na granicy z Brazylią. Pomyślałem, że przekroczę sobie granicę i już z Brazylii wezmę autobus dalej. Okazało się, że posterunek graniczny urugwajski, jest trochę daleko. No to poszedłem do taksówki. Pytam gdzie jest granica, a facet mówi, że na tej ulicy i że jestem teraz w Brazylii. Zabrał mnie za 180 peso na posterunki graniczne urugwajski i brazylijski, do bankomatu i na dworzec autobusowy. Potem okazało się, że autobus mijał posterunek brazylijski, więc nie musiałem tam jechać.
O 23 autobus do Porto Alegre (81 reali RS).