29.11.2009

Londyn, Wielka Brytania

Ziemia jest okrągła. Naprawdę.

Dojechałem na lotnisko w Bangkoku. Wylot o godz. 00:45. Gdy przybyłem do bramy, zmieniono mi bilet z klasy ekonomicznej na klasę premium. Poznali chyba starego podróżnika. Samolot Boeing 747-400. Leci z Sydney. W Bangkoku ma przystanek.

Lotnisko w Bangkoku

Klasa premium jest dobra. Siedzę koło jakiegoś muzyka, gitarzysty zespołu (nieznanego mi osobiście wcześniej) The Temper Trap. Lot upływa miło. Dają szampana na początek, dobre jedzenie, obsługa też podchodzi do klienta lepiej niż w klasie ekonomicznej. Słuchawki też lepsze dają.

Budzę się 3 godziny przed lądowaniem, patrzę na ekran i okazuje się, że lecimy nad Warszawą. Spoglądam przez okno (okna w tej klasie też są większe) i widzę naszą kochaną stolicę. Potem lecimy nad jeszcze droższym Poznaniem, ale tutaj chmury nie pozwalają mi już dojrzeć Ostrowa Tumskiego.

Lądowanie ok. 6.30. Na dworze szaro i ponuro. Wsiadam do metra. Zimno i deszczowo. Ludzie smutni i milczący.

Dojeżdżam do Russel Square. Nim dochodzę do hostelu Astor Museum Inn, jestem mokry. Załapuję się na śniadanie. Najlepsze śniadanie w czasie całej podróży. Dość powiedzieć, że jest nielimitowana szynka i ser. Rzadkość w hostelach.

Idę potem do pokoju telewizyjnego i oglądam film Das Boot o jakiejś niemiejckiej łodzi podwodnej, w czasie którego przysypiam cztery razy. Za oknem cały czas leje, ale idę na kebaba za 3,20 GBP. Moje trampki marki Nike zakupione w Argentynie nie są jednak przeznaczone na taką pogodę. Wracam. Drzemka.

Na 17 idę do kościoła Św. Patryka. Wszak trzeba podziękować za szczęśliwy powrót na Stary Kontynent. W kościele muzyka gospel, efektowna, ale strasznie zawiła i nie w moim stylu. Wolę jednak klimaty Św. Rocha w Poznaniu.

Kościół św. Patryka w Londynie

Po powrocie kładę się szybko spać. Wszak różnica z Bangkokiem to 7 godzin. W Londynie 19, ale dla mnie tak naprawdę 2 w nocy. Przynajmniej w sypialni jestem sam. Odkręcam kaloryfer i zawijam się w kołderkę.

Wraz z postawieniem stopy na angielskiej ziemi pętla została zamknięta, i pierwsza podróż Jozina dookoła świata została zakończona. Na własnej skórze przekonałem się, że ziemia jest kulą (o ile mapy nie kłamią).

Poprzedni wpis Następny wpis

Spis treści

© Jożin Entertainemt 2010. Wszelkie prawa zastrzeżone.