3 stycznia 2013
Podsumowanie podróży na Majorkę i do Andaluzji piszę gwoli porządku. Od powrotu z Hiszpanii pod koniec września minęło już trochę czasu, ale słowo się rzekło- miało być podsumowanie - więc jest.
Plany rozminęły się z rzeczywistością - jak to zwykle bywa. Na Majorce rowerem nie udało mi się zrobić wcześniej zaplanowanej trasy. Pewnie była ona nierealna, choć gdybym nie błądził na początku i miał lepszą mapę, mniej zwiedzał i jechał z ryzykiem, że nie zdążę na samolot, może by się udało.
W Andaluzji z kolei planowałem zwiedzić wiele tzw. pueblos blancos, co mi się nie udało. Skupiłem się na większych miastach, a z białych miasteczek odwiedziłem jedynie Antequerę.
Pomysł, żeby zwiedzać Majorkę rowerem był strzałem w dziesiątkę. Nie dość, że bardzo tani w realizacji (wypożyczenie roweru 5 euro za dzień), to pozwolił także delektować się krajobrazami wyspy. Wiele osób zwiedza Majorkę samochodem. Mimo jednak trudów wspinania się rowerem na liczne wzniesienia, nie zamieniłbym go na samochód. Jazda samochodem, o ile nie jedziemy głównymi alejami, musi być stresująca, ze względu na wąskie drogi z wieloma zakrętami. Poza tym na trasie jest bardzo mało miejsc, żeby się zatrzymać. Krajobrazy więc mijają za oknem bardzo szybko, a my nawet nie możemy zrobić zdjęcia. Z rowerem nie ma tego problemu, można zatrzymać się gdziekolwiek, nawet na najbardziej wąskim i stromym zakręcie z ciągłą linią na poboczu.
Dzikich noclegów na Majorce nie przetestowałem zbyt wiele. Mogę natomiast polecić z czystym sercem nocleg na klifach obok Port de Soller - przyjemny, widowiskowy i spokojny.
Sprawdź: Hotele i noclegi na Majorce
Zobacz też: Zdjęcia Majorki
Andaluzja jest regionem tak bogatym w ciekawe miejsca, że trudno zdecydować, co mi się najbardziej podobało. Z pewnością jednak Grenada jest miejscem, w którym zatrzymałbym się na dłużej, absolutnym numerem jeden spośród odwiedzonych miejsc, choć trochę ciężkostrawnym ze względu na tłumy turystów. Wbrew moim oczekiwaniom, główne miasto regionu, Sewilla nie zrobiła na mnie dużego wrażenia, jednak może dlatego, że to był mój ostatni przystanek w czasie mojej podróży. Znacznie bardziej spodobała mi się Kordoba ze swoją niezwykłą katedrą, rzymskim mostem, prawie 40-stopniowym upałem i ukwieconymi uliczkami, bardziej zaciszna, przytulna i spokojna, dzięki czemu jakoś łatwiej było mi wtopić się w pulsującą podskórnie historię miasta.
Najmilej jednak wspominać będę wizytę w miastach nieco mniej uczęszczanych przez turystów. W Jaen, położonym wśród wzgórz pokrytych niekończącym się dywanem drzew oliwnych, u stóp wzgórza ze średniowieczną twierdzą spotkałem się z wyjątkową życzliwością mieszkańców, którzy z zainteresowaniem reagowali na widok turysty.
Z sentymentem wracam też do chwil spędzonych w Ubedzie, mieście, w którego murach, jeśli przejść się wieczorem, zdaje się, że czas się zatrzymał.
W moim przewodniku Maladze poświęcono jedynie pół strony, więc byłem zdziwiony, że zastałem tam tak wiele interesujących miejsc. Ruiny rzymskiego teatru oraz górująca nad miastem twierdza kontrastują z raczej nowoczesnym centrum, co sprawia ciekawe wrażenie. Gdybym chciał się zatrzymać gdzieś na dłużej w Andaluzji, żeby zakosztować uroków miejskiego życia, pewnie byłaby to właśnie Malaga (ewentualnie studencka Grenada).
Jerez de la Frontera to także ciekawe miasto, choć akurat w czasie mojego pobytu skupiłem się bardziej na eksploracji uroków produkowanych w okolicy sherry (mój pobyt przypadł na święto wina w Jerez). Zapomniałbym jeszcze o Kadyksie, ale tylko dlatego, że byłem tam przez parę godzin. To miasto ma swój niepowtarzalny klimat i na pewno zasługuje na to, żeby spędzić w nim co najmniej parę dni.
Ogólnie, mogę stwierdzić, że wszystkie miejsca, które odwiedziłem, były tego warte i żadnego z nich bym nie pominął przy ponownym układania plany podróży (powiedzmy, że miałem jakiś plan).
Teraz czas na trochę rad praktycznych
Koszty biletów już opisałem w poście przed wyjazdem.
Bilety lotnicze to był nieoczekiwanie mój najmniejszy koszt. Najwięcej pieniędzy pochłonęły przejazdy autobusami i pociągami w samej Hiszpanii. Drugim punktem na liście wydatków były ex aequo jedzenie oraz noclegi.
Jeśli chodzi o noclegi, to zawsze rezerwowałem je z wyprzedzeniem, szukając zawsze najlepszej oferty na stronie oHotele.pl, która porównuje ceny hoteli na różnych serwisach rezerwacyjnych. Porównywanie cen na tej stronie i wybór najtańszej oferty się sprawdza. Myślę, że dzięki temu udało mi się oszczędzić kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt euro.
Jako osoba o dużych potrzebach energetycznych byłem nieco rozczarowany jedzeniem restauracyjnym i ulicznym w Andaluzji. Niby można dostać zestaw dnia składający się z dwóch dań i deseru za 6-8 euro, ale nie zawsze można się tym najeść (choć zapewne zestawy za 10-15 euro są dużo lepsze). Najlepiej jednak poprosić kogoś, kto zna lokalne jadłodajnie, żeby wskazał sprawdzony lokal. Sprawdzonym posiłkiem, gdy zawiodło wszystko inne, był kebab w bułce, który zawsze nasyci, a dostępny był już za 3,50 euro. W popularnych miastach trudno znaleźć w centrum lokale nieturystyczne, czyli tanie, trzeba się trochę nachodzić.
Słynne andaluzyjskie tapas faktycznie są dość duże, jednak dla zaspokojenia większego głodu i tak trzeba by zjeść 3-4 porcje, co się nie kalkuluje, jeśli chodzi o koszty (można już za to mieć zestaw dnia). Co prawda tapas są już dostępne od 1,20-1,50 euro, ale te najtańsze są też dość niewielkie, zatem mają niską wartość energetyczną. Generalnie, uznałem tapas za przereklamowaną atrakcję turystyczną, aczkolwiek na winnym szlaku w Jerez skosztowałem ich nieco i byłem bardzo usatysfakcjonowany.
Oczywiście niezastąpione były zwykłe sklepy spożywcze, a najlepiej supermarkety. W nich to zaopatrywałem się często w pieczywo rano. Na Majorce często jadałem tamtejsze empanady z mięsem, bardzo sycące. Woda z kranu była całkiem niezła, więc samą wodę butelkowaną rzadko kupowałem.
Autobusy w Andaluzji czy ogólnie w Hiszpanii to sprawdzony środek transportu. Na dworcach w większych i w niektórych mniejszych miastach można kupić bilety w automatach, płacąc kartą lub gotówką - to chyba najprostszy sposób zwłaszcza dla osób nie potrafiących posługiwać się językiem hiszpańskim.
Bilety wyszukje się w internecie na stronie www.alsa.es. Strona jest dobra, jeżli chodzi o dłuższe i często uczęszczane trasy, ale nie ma tam wielu zwłaszcza lokalnych połączeń, które można czasem sprawdzić na lokalnej stronie przewoźnika (trzeba ją jednak znać), a jeśli nie, to na dworcu autobusowym.
Rozkład jazdy pociągów sprawdzimy natomiast na stronie www.renfe.com. Ogólna wyszukiwarka nie uwzględnia jednak tzw. cercanías - popularnych pociągów na krótkich trasach, kurusjących w pobliżu większych miast. Informację o nich można znaleźć tutaj.
Bilety na pociąg kupuje się bardzo łatwo w automatach na dworcach kolejowych.
Pisałem gdzieś już na swoim blogu, że byłem bardzo pozytywnie zaskoczony poczuciem bezpieczeństwa w andaluzyjskich miastach. Szczególnie zaskoczył mnie niemal zupełny brak elementu, który normlanie może wzbudzać niepokój, tj. nieokrzesanych elementów subkulturowych, agresywnych pijaków, podejrzanych stadionowych chuliganów itp. Pod tym względem we wszystkich miastach, mniejszych i większych, nawet spacerując o późnych godzinach nocnych po opuszczonych i ciemnych uliczkach nie czułem niepokoju.
Jak wiadomo odmiana języka hiszpańskiego w Andaluzji jest jedną z trudniejszych do zrozumienia nawet dla osób dość dobrze władających tym językiem. Ponieważ zaliczam się do nich, mogę tylko potwierdzić tę opinię. W bezpośredniej rozmowie, w różnych normalnych sytuacjach, nie ma większego problemu z komunikacją, jednak kiedy przysłuchać się rozmowom rdzennych mieszkańców lub próbować się włączyć do dyskusji, to pojawiają się schody. Myślę jednak, że to kwestia osłuchania i po paru tygodniach pewnie można się przyzwyczaić.
W hostelach natomiast od razu na "dzień dobry" odzywają się po angielsku i trzeba się nieźle naprosić, żeby zaczęli mówić po hiszpańsku.
To na razie wszystkie porady. Zdaję sobie sprawę, że wiele pominąłem. Jeśli ktoś wybiera się do Andaluzji lub na Majorkę i nie znalazł tu poszukiwanej informacji, zapraszam do kontaktu.
Poprzedni wpis Następny wpis comments powered by Disqus