2. dzień
Wieczorem bolał mnie ząb, więc wolałem nie zrywać się od razu z samego rana. W ten sposób plan zdobycia Birkkarspitze odsunął się w nieoznaczoną przyszłość. Birkkarspitze (2759 m) to szczyt niedaleko Scharnitz, w Austrii. Postanawiam wyruszyć w tym kierunku, żeby choć sprawdzić dojazd. Wyruszam ok. 12:00.
Do Scharnitz dojeżdżam ścieżką rowerową. Trzeba przyznać, że te ścieżki są tuw bardzo dobrym stanie. Nawet jeśli nie ma asfaltu, są dobrze utwardzone i można naprawdę szybko jechać, dodatkowo w pięknym otoczeniu.
Niedaleko ścieżki zachodzę do XVII-wiecznych murów Porta Claudia, skąd też roztacza się ładny widok na Scharnitz.
Wjeżdżam w dolinę Izary. Niesamowite otoczenie, ładna droga - raj dla rowerzysty. Po drodze można podziwiać wiele szczytów. Pogoda jest aż za dobra - słońce mocno grzeje.
Jest i początek mojego niedoszłego szlaku:
Ostatnim punktem na drodze jest Kastenalm, niewielkie schronisko.
W sumie przejechałem 23 km. Czas wracać. Na szczęście teraz w większości z górki. Już wiem, dlaczego tutaj wszyscy jeżdżą w kaskach. Na tych zjazdach bez problemu można się rozpędzić do 50 km/h (więcej nie próbowałem).
W pewnym miejscu można się natknąć na las kamiennych piramidek ustawianych przez turystów.
Wracam do Mittenwaldu ok. 17. Po odświeżeniu się wychodzę zobaczyć, co dzieje się w miasteczku. A tu w wielkim namiocie festyn. Młodzi i starsi ubrani w tradycyjne bawarskie stroje. Są też charakterystyczne panie roznoszące w jednej ręce po dziesięć litrowych kufli z piwem.
Ostatnim akcentem tego dnia jest wejście w kierunku pobliskiego wzgórza Kranzberg, by sfotografować pasmo Karwendel w ciepłych barwach zachodzącego słońca.
Plany zdobycia Birkkarspitze odkładam na bliżej nieokreśloną przyszłość. Trzeba by bardzo wcześnie wstać, by tam dojechać, a nie bardzo mi się chce, podobnie jak jechać ponad 20 km w to samo miejsce, skąd właśnei wróciłem.
Dzisiejsza statystyka:
47 km rowerem
Poprzedni wpis Następny wpis comments powered by Disqus