Cerro Penitentes: dzień 1 - do obozu bazowego

13 listopada 2014

O godz. 8 opuszczam hostel Samadi w Uspallata i udaję się na dworzec autobusowy. Znowu zostawiam w szopie w hostelu trochę rzeczy, żeby mieć lżejszy plecak. O 8:30 autobus. Wybieram się górę Cerro Penitentes i dzisiaj zamierzam dojść do obozu bazowego, który jest położony na 3200 m. Początek szlaku znajduje się niedalego zimowego kurortu Los Penitentes. Ja jadę 7 km dalej, żeby jeszcze raz zobaczyć Puente del Inca - cud natury, naturalny most skalny rozpostarty nad górską rzeką.

Przy wsiadaniu do autobusu zostaję zidentyfikowany przez rodaków. Zdradziły mnie spodnie górskie firmy Milo. Podróż upływa mi więc na rozmowie z dwójką młodych Polaków, którzy przebywając w sprawach służbowych w Argentynie, postanowili przy okazji zobaczyć kawałek tego pięknego kraju. Co ciekawe, podróżuje z nimi bardzo małe, chyba 3-letnie dziecko, któremu właśnie zamierzają pokazać Aconcaguę.

Droga przez Andy Droga przez Andy Droga przez Andy

Po dojechaniu do Puente del Inca i zrobieniu zdjęcia imponującemu mostowi, idę w kierunku szlaku.

Puente del Inca Puente del Inca Puente del Inca

Otrzymuję informację, że najszybciej można tam dojść, idąc starymi, nieużywanymi torami. Tory te biegną wzdłuż całej doliny w kierunku Chile. Gdyby je wyremontowano, podróż tym pociągiem na pewno należałaby do najbardziej malowniczych na świecie.

Ruszam torami i od razu dołącza do mnie trójka psów. Dwa się szybko wykruszają, ale jeden - wielki, biały, włochaty zostaje ze mną.

Hostel Puente del Inca Hostel Puente del Inca

Przed mostem jest cmentarz, na którym pochowane są lub tylko upamiętnione ofiary wspinaczki na Aconcaguę. Miejsce wzruszające. Uświadamia inne, groźne oblicze pięknych szczytów, pośród których jest położony.

Cementerio de Los Andinistas Cementerio de Los Andinistas Cementerio de Los Andinistas Cementerio de Los Andinistas

Wielki Biały Kudłaty Pies liczy na to, że coś mu dam do jedzenia. Nie wziąłem jednak zbyt wiele prowiantu. Nie mogę być w swojej dobroci rozrzutny. Dostaje kawałek chleba z dulce de leche. Niech mu będzie. W końcu tak cierpliwie i grzecznie czekał.

Ruszam w kierunku starego mostu kolejowego, ale jest on dziurawy. Są tory i drewniane podpórki pod nie, ale pod nimi zieje dziesięciometrowa przepaść. Bez plecaka może bym spróbował, ale teraz wybieram dojście do początku szlaku szosą, po której mkną wielkie ciężarówki.

stary most kolejowy w drodze do Cerro Penitentes

Wielki Biały Kudłaty Pies kroczy ze mną poboczem. Trochę mnie wkurza, że postanowił iść ze mną nie wiadomo jak daleko. Mówię mu - Nie myśl sobie, że jak dostałeś trochę jedzenia, to jestem taki dobry i będę cię karmił całą drogę. Lepiej już idź sobie! Nie robię chyba jednak wystarczająco złej miny, bo zostaje ze mną. Otrzymuje robocze imię Lucy.

Droga do Los Penitentes

Idąd z Puente del Inca do Los Penitentes natrafia się na tunel. Przed tunelem rozpoczyna się szlak na Cerro Penitentes. Trzeba tylko przejść przez rzekę na podwieszonym dziurawym mostku. Nie wygląda na zbyt solidny, ale be problemu przedostaję się na drugą stronę.

Drewniany most na szlaku do Los Penitentes

Wielki Biały Kudłaty Oies nie jest jednak w stanie pokonać tej przeszkody. Gdy ja jestem po drugiej stronie, zaczyna smutno kwilić i szczekać. Chyba bardzo chciał iść ze mną. - Przykro mi drogi, tu nasze drogi się rozstają. Ciao! - wołam i zaczynam odchodzić. Kiedy jednak się odwracam widzę, jak Lucy whzodzi do rwącej rzeki i przepływa na moją stronę. Co za niezwykły pies! - No dobra, jeszcze trochę pójdziemy razem, ale i tak nie mam dla ciebie jedzenia.

Wkrótce zaczynam podejście dość stromą ścieżką do rozłożystej doliny, w której byłem już 5 lat temu. Zatrzymuję się niedaleko kamienia, gdzie rozbiłem wówczas namiot. Po drodze można natknąć się na wiele kości, szkieletów krów a nawet "świeżo" padniętych osobników. Mój wielki biały pies oskubuje te kości. Trochę mi go żal. To pewnie bezpański pies, musi być bardzo głodny, a ja nie mogę go nakarmić.

Na szlaku do Cerro Penitentes Na szlaku do Cerro Penitentes

Z tej strony Cerro Penitentes wydaje się szczytem trudnym do zdobycia. Charakteryzują go wysokie pionowe kolumny skalne, którym zawdziędza swoją nazwę (penitentes - pątnicy).

Cerro Penitentes

W czasie odpoczynku przy kamieniu dostrzegam nadchodzące z naprzeciwka turystki. Lucy staje na baczność i zaczyna na nie szczekać. Tłumaczę, że to nie mój pies i mam nadzieję, że może zejdzie z nimi, ale to nie następuje. Ostatecznie, nawet podoba mi się, że to taki dobry piesek, który szczeka na nadchodzących nieznajomych. Chyba uznał mnie już za swojego pana. Kiedy jem obiad, grzecznie siedzi albo chodzi i rozgląda się za jakąś kością dla siebie. Kiedy ściągam plecak, siada albo kładzie się przy nim, jakby go pilnował. Czasem jeszcze rzucę mu: - Idź już sobie z powrotem, bo ja idę bardzo wysoko! - ale tak naprawdę coraz bardziej lubię tego swojego nowego towarzysza.

Piesek

Dalej dolina się zwęża i przechodzi w głęboki wąwóz. Tutaj parę razy trzeba przekroczyć rzekę, ale Lucy radzi sobie z tym bardzo dobrze.

Szlak do Cerro Penitentes Jożin na szlaku do Cerro Penitentes Na szlaku Szlak do Cerro Penitentes Piesek pilnuje mojego plecaka

Wyżej dolina się rozszerza. Pasą się tu krowy. Jeszcze kiedy podchodziłem wcześniej, minął mnie gaucho na koniu pędzący w dół doliny niewielkie stado.

Krowy na szlaku do Cerro Penitentes

Ok. 17 dochodzę do obozu - Refugio Quebrada de Vargas na 3250 m. Znajduje się tu niewielki schron, gdzie mogą się wyspać 3 osoby na materacach. Na miejscu niespodzianka - spotykam Polkę, z którą jechałem autobusem z Mendozy do Uspallata parę dni temu. Wraz ze swoim znajomym z hostelu z Puente del Inca weszli dzisiaj na szczyt. Okazuje się też, że towarzyszący mi pies wabi się Esky i należy do hostelu w Puente del Inca. Zastanawiam się jak to możliwe, że szedł ze mną tak daleko, przecież nie mógł wiedzieć, że tutaj jest jego pan, a nawet jeśli, to jak mógł przypuszczać, że idę właśnie do tego miejsca. Argentyńczyk mówi, że pies często lubi towarzyszyć ludziom w górach. Teraz leży w cieniu zmęczony po tak wyczerpującej wędrówce.

Piesek odpoczywa Refugio Quebrada de Vargas Refugio Quebrada de Vargas

Po godzinie Argentyńczyk i Polka, która nie czuję się zbyt dobrze i chyba ma chorobę wysokościową, schodzą w dół razem z psem.

Refugio Quebrada de Vargas

Wieczorem wychodzę jeszcze na 2-godzinny spacer na pobliski pagórek, podchodząc 200 metrów w górę.

Okolice Cerro Penitentes

Zbocze Cerro Penitentes jest teraz całkowicie oświetlone przez promienie chylącego się ku zachodowi słońca.

Cerro Penitentes

Przepiękne miejsce. Jestem tu całkiem sam. Niesamowite uczucie.

Poprzedni wpis Następny wpis
comments powered by Disqus
© Jożin Entertainemt 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone.