4 lipca 2015
By�o s�onecznie i upalnie. Ani jednej chmurki przez ca�y bieg. Tylko rozgrzana ziemia, rozgrzane ska�y i promieniuj�ce gor�cem ��ki. Ponad 100 os�b wycofa�o si� z tego 50-km wy�cigu w jego trakcie. Ja jako� dobieg�em i poprawi�em ubieg�oroczny czas o prawie 30 minut.
Po Sudeckiej Setce nogi bola�y przez trzy dni, potem przesta�y, ale z�apa�em jak�� infekcj�. Poci�em si� strasznie i jeszcze w dzie� wyjazdu, w pi�tek przed zawodami, nie czu�em si� ca�kiem dobrze. Ba�em si� os�abienia, zapowiadanego upa�u i tego, �e przez to pocenie wzrasta�a szansa na jakie� odwodnienie. Do biegu wi�c podszed�em zupe�nie na luzie, nie zak�adaj�c nawet, �e go uko�cz�, a gdyby nie Olek, kt�ry zg�osi� si� na wolontariusza, nie wiem, czy chcia�o by mi si� w tej sytuacji jecha� do Pasterki. By�by to du�y b��d.
Po zarejestrowaniu si� w biurze zawod�w i ma�ymi zapasami z samochodem, kt�ry trzeba by�o wyci�gn�� z rowu, ulokowali�my si� w przytulnym pensjonacie "Pod Jesionami" w Kar�owie, gdzie nocowa�em te� dwa lata wcze�niej. Wiecz�r tutaj by� ju� ch�odny. Start biegu przesuni�ty na godzin� 11 (z 9) to okoliczno��, z kt�rej bym si� bardzo cieszy�, gdyby nie fakt, �e oznacza�o to bieg w najwi�kszym upale. Cho� tu zdania by�y podzielone i w sumie przy takim dniu nie ma chyba wielkiej r�nicy w temperaturze. Jak na z�o�� ju� od ok. 7 rano nie mog�em spa�.
Na linii startu by�em ok. 15 minut przed rozpocz�ciem biegu. Wi�kszo�� os�b stara�a si� jak najd�u�ej chroni� w cieniu. Szybka rozgrzewka, rozci�ganie i na 2 minuty przed startem zanurzy�em czapk� w balii z wod�. Nastr�j pe�en niepewno�ci - ju� tutaj stoj�c mo�na si� ugrza�, a co b�dzie na trasie?
Strategia biegu zak�ada�a wystartowanie w ko�c�wce stawki, co by si� nie da� ponie�� emocjom od razu i sprawdzi� w�asne samopoczucie. Jak zwykle jednak nie da�o si� biec zbyt wolno, zw�aszcza na zbiegach, gdzie warto troszk� nadrobi�, bo gdzie jak nie tutaj, a poza tym to niez�a zabawa.
W tym roku do plecaka zapakowa�em dwie butelki z napojem energetycznym, kt�re p�niej dope�nia�em wod�. Przez ca�y bieg mia�em jedn� w r�ce i co chwil� pi�em. By�o to lepsze rozwi�zanie ni� buk�ak w plecaku, bo umo�liwia�o �atwe polewanie si� wod� w ka�dej chwili oraz zapobiega�o jej nagrzaniu.
Pierwsze podej�cia staram si� pokonywa� bez po�piechu. Troch� szybciej biegn� na prostych odcinkach i z g�rki. W niekt�rych miejscach na tym odcinku robi� si� zatory z powodu momentami do�� stromych zej�� po ska�ach.
Pierwszy bufet odwiedzam po godzinie i 10 minutach biegu (324 miejsce). Uzupe�niam wod�. Z wy�cigu rok temu wyci�gn��em nauk�, �e kluczow� kwesti� jest ch�odzenie. Woda wi�c s�u�y mi w r�wnym stopniu do picia jak i do polewania co kilkana�cie minut g�owy i karku. Dzi�ki temu urokliwy odcinek mi�dzy 8 a 18 km pokonuj� w r�wnym tempie, ci�gle w dobrej formie (na 18 km czas 02:36:36 / 229 miejsce). W mi�dzyczasie zjadam troch� migda�k�w.
Jedzenie na punktach �ywieniowych jest bardzo obfite i a� �al, �e nie mo�na tu d�u�ej posta�. S� arbuzy, banany, pomidory, pomara�cze, rodzynki, orzeszki, �elki i wafelki. Te ostatnie wydaj� mi si� najbezpieczniejsze, wi�c bior� par� na drog�. Oczywi�cie uzupe�niam te� wod�.
Za 18 km jest ok. 3-km odcinek po asfaltowej drodze. Troch� tu gor�co. P�niej zn�w las, troch� pod g�rk� i zbieg po �cie�ce dla rower�w. Niewielki strumyczek wykorzystuj�, podobnie jak inni zawodnicy, do zmoczenia czapki i uzupe�nienia wody. Dalej jest �mudne podej�cie w stron� Pasterki. Nie jest a� tak bardzo strome, ale raczej nie da si� tu biec.
Na 28 km jest trzeci punkt - Pasterka (03:55:46 / 183 miejsce). Docieram do balii z wod� i za przyk�adem innych zawodnik�w wylewam na siebie ca�e wiadro zimnej wody. Uzupe�niam napoje, zjadam owoce i poprzez rozgrzan� ��k� ruszam dalej. Wcze�niej s�ysz�, �e niekt�rzy w Pasterce postanawiaj� sko�czy� bieg, inni zostaj� na d�u�sz� przerw�.
Teraz nadchodzi dla mnie moment pr�by. Zbli�am si� do etapu, gdzie rok temu wysiad�em. Tym razem jednak kryzys nie nadchodzi (jeszcze). Na stromym zbiegu ku wodospadom mijam kilkunastu zawodnik�w, ale troch� si� m�cz�. Teraz czas na mozolne podej�cie, najbardziej strome i najwy�sze na trasie biegu. Tutaj biegn� tylko przez 3 sekundy - przed go�ciem z aparatem.
Trasa wiedzie do Szczeli�ca Ma�ego i dalej stromo w d� do czwartego bufetu. O! Maj� col�! Ponosi mnie i wypijam a� 5 kubk�w czarnego p�ynu. Przez to oczywi�cie do�� trudno biec, a odcinek jest teraz p�aski, cho� wiedzie p�niej przez rozgrzan� ��k�. Zbieg ko�czy si� na asfaltowej drodze. To pocz�tek podej�cia na B��dne Ska�y. Silny zapach stopionego asfaltu pozbawia mnie z�udze� - b�dzie ci�ko. W tym miejscu czuj�, �e nie mog� si� forsowa�, bo si� ju� coraz mniej. Podejd� na B��dne Ska�y i mam nadziej� - jak zwykle - ostatni odcinek pokona� w dobrym tempie. Mo�e uda si� zej�� w czasie poni�ej 7 godzin, co wydawa�o si� nieprawdopodobne, gdy� rok temu, przy bardziej sprzyjaj�cych warunkach atmosferycznych bieg�em 7 godzin i 45 minut.
Na B��dnych Ska�ach jest ostatnia okazja, �eby uzupe�ni� wod�. To 43 kilometr (06:15:37 / 116 miejsce). Niestety odcinek na B��dnych Ska�ach, mimo �e wzgl�dnie p�aski, prowadzi otwartym terenem, co przy s�o�cu, rozgrzanej ziemi i ska�ach sprawia, �e bieg jest bardzo m�cz�cy, na twarzy coraz cz�ciej pojawia si� grymas b�lu, coraz cz�ciej zaciskam z�by, gdy zmuszam si� do biegu. Szybko zu�ywam wod� na polewanie ju� nie tylko karku i g�owy, ale tak�e n�g. Przed sob� i za sob� nie widz� nikogo, co dodatkowo nie sprzyja mobilizacji. Dopiero na zbiegu przyspieszam, by na jego ko�cu, tu� przed asfaltem zaliczy� okaza�� gleb�, na szcz�cie niegro�n�.
Woda w butelce si� ko�czy. Polewam si� ostatnimi kroplami i wydobywam jeszcze butelk� z izotonikiem, kt�rym wol� si� jednak nie polewa�.
Ko�c�wka jak ko�c�wka. Olek, kt�remu przypad�a zaszczytna funkcja s�dziego trasy w Kar�owie (a na co dzie� mo�na go spotka� na Komandytowa.pl oraz na Doradzamy.to i ZmianaWarty.pl), nie pozna� mnie z pocz�tku - podobno wygl�da�em jak trup biegn�cy w postawie dalekiej od wyprostowanej - ale zdziwi� si�, �e ju� jestem. M�wi, �e du�o os�b si� wycofa�o.
Co by nie powiedzie� o Supermaratonie G�r Sto�owych, to ko�cowe podej�cie na Szczeliniec jest jedyne w swoim rodzaju. Nie wiem dlaczego, ale te 660 schod�w jako� ju� nie przera�a mnie nigdy na tym etapie. Na podbiegu do schod�w czu� doping turyst�w, jaka� babcia polewa biegaczy wod�. I krok za krokiem, z ma�ymi przerwami wspinam si� na Szczeliniec. Jeszcze pozwalam sobie na �art, kiedy kto� schodz�cy (chyba to by� Piotr Hercog) m�wi, �e to ju� niedaleko. - Oczywi�cie - m�wi� - mo�na powiedzie�, �e teraz to ju� z g�rki.
Na met� wbiegam podekscytowany i dumny z osi�gni�tego wyniku. Czas 7:16:12 i 110 miejsce oraz 52 w kategorii M30. Nawet o tym nie marzy�em. Musz� usi��� i jeszcze przez par� minut szybko oddycham, a cia�o pokrywa si� bardzo szybko potem. Lubi� t� chwil� satysfakcji i spe�nienia po trudnym biegu.
Teraz jest czas na uczt� - mo�na na spokojnie napi� si� coli, zje�� pomara�cze, arbuzy i �elki oraz podopingowa� kolejnych zawodnik�w zbli�aj�cych si� do mety.
Wieczorem, c�, sp�niamy si� na dekoracj�, ale w Szczelince - jak zwykle - jest czas na posi�ek po biegu, zimne piwko oraz koncert. Troch� czuj� si� zawiedziony, �e nie wyst�pi tym razem legendarny zesp� Heebie Jeebies, ale inny czeski zesp�. Niepotrzebnie, bo okazuje si�, �e chyba wszystkie czeskie zespo�y s� dobre. W tym akurat wyst�pi� problem z gitar�, najpierw z efektem, potem ze wzmacniaczem, ostatecznie wi�c by�o troch� akustycznie. Kto nie by� niech �a�uje i zobaczy na filmiku ni�ej.
Podsumowuj�c - start bardzo udany. Niesprzyjaj�ce warunki atmosferyczne sprawi�y, �e bieg by� jeszcze trudniejszy ni� zwykle. Ale nie ma co narzeka�. Trzeba wi�cej trenowa�. Wtedy mo�na szybciej biec, wiatr bardziej ch�odzi, no i nie trzeba tyle przebywa� w tym upale. Artur Jab�o�ski, kt�ry wygra� wy�cig musia� "cierpie�" tylko przez 4 godziny i 44 minuty...
Dla mnie kluczem do uko�czenia biegu by�o do�wiadczenie z poprzedniego roku. My�l� te�, �e solidna zaprawa w postaci Sudeckiej Setki dwa tygodnie wcze�niej tak�e pomog�a osi�gn�� dobr� form�.
Jeszcze w sobot� po biegu mog�em spokojnie skaka� w czasie koncertu i wr�ci� na piechot� do Kar�owa. W niedziel� i poniedzia�ek ci�ko chodzi� po schodach, ale kiedy nast�pi regeneracja czas pomy�le� o jakim� kolejnym biegu g�rskim...
Po raz pierwszy zmusi�em si� do wysi�ku uwiecznienia paru moment�w z biegu, wi�c zapraszam tak�e na relacj� filmow�:
Poprzedni wpis Nast�pny wpis comments powered by Disqus