10 sierpnia 2014
Pierwsza moja wyprawa do Zurychu miała na celu zakup biletu powrotnego do Polski. Udałem się do biura Deutsche Bahn i za 200 euro nabyłem bilet do Poznania przez Monachium i Berlin z krótkim przystankiem w Mittenwaldzie.
Zurych to miasto rowerzystów. Można tu natknąć się na wiele parkingów na rowery, a i tak czasem trudno znaleźć miejsce, żeby przyczepić swój jednoślad. Dojazd do centrum Zurychu ścieżką rowerową to czysta przyjemność. Dodatkowe udogodnienia to także oddzielne pasy dla rowerzystów na jezdni, oddzielne światła sygnalizacji i bardzo dokładne oznakowanie. Nie jest łatwo się pomylić, aczkolwiek gps jest zawsze przydatny.
Przyznaję, że przed przyjazdem Zurych kojarzył mi się z nudnym miastem, uporządkowanym i monotonnym siedliskiem bankierów i finansistów. Przemierzając jego uliczki, stopniowo jednak zmieniałem swoje nastawienie. To miasto o bogatej historii, a co najważniejsze, pełne jest urokliwych miejsc - kościołów, placów, ulic i uliczek.
Sobotni wieczór w mieście jeszcze bardziej rozbudził moją sympatię do tego uroczego miasta. Ciepłe powietrze, na ulicach, placach i skwerach tłumy, których nie powstydziłoby się nie jedno śródziemnomorskie miasto.
Osobne peany uwielbienia muszę skierować ku Jezioru Zuryskiemu. To niezwykle przyjemne miejsca zarówno w dzień jak i wieczorem. W ładną pogodą z brzegów jeziora można dostrzec szczyty Alp.
Pogoda o dziwo całkiem dopisała, za wyjątkiem ostatniego dnia. Spakowałem się i już miałem wyruszać na dworzec w Zurychu, ale miałem trochę czasu do odjazdu, więc postanowiłem posiedzieć parę chwil na placu w Adliswil. Niebo się szybko zachmurzyło i rozpoczęła się prawdziwa ulewa. Czekałem pod zadaszeniem, ale nic nie wskazywało na to, by miało się zrobić wkrótce lepiej. Zostałem więc zmuszony, by ruszyć z parasolem powoli w kierunku Zurychu. Ścieżka rowerowa, która biegnie wzdłuż drogi była w jednym miejscu całkiem zalana.
Podobno w tym roku letnie deszcze były wyjątkowo obfite. Jak by na to jednak nie spojrzeć, choć trochę mi dały w kość, to po wszystkim będę je bardzo ciepło wspominał. W większości pomogły mi pokonać strome wzniesienia, a w innych sytuacjach bardzo rozzłościły, zapewniając jednak dużą dawkę przygody.
Poprzedni wpis Następny wpis comments powered by Disqus