12 sierpnia 2014
Ostatnim przystankiem w drodze powrotnej do domu był Mittenwald. Niestety nie uda się tym razem spotkać tutaj z Krystianem. Jego mieszkanie stoi jednak przede mną otworem. Zabiorę te rzeczy, które zostawiłem, posiedzę dwa dni, może wejdę na jakąś górkę i wyruszę z powrotem do Polski.
Pogoda jest dość ponura. Jeden dzień prawie cały czas pada. Wyglądam przez okno, lecz tym razem na próźno próbuję dojrzeć masywną bryłę Wettersteinspitze.
Końcówka wyprawy. Snuję już wizje kolejnych rowerowych wypadów. Z pewnością trochę pojechałem po bandzie, wyruszając na moją pierwszą rowerową wycieczkę w wysokie Alpy. Teraz jednak wiem, że nie raz tu wrócę z moim jednośladem. Emocje towarzyszące podjazdom pod najwyższe przełęcze są trudne do opisania i będę chciał to przeżyć jeszcze nie jeden raz. Może następnym razem wybiorę się z rowerem górskim? Jedno jest pewne - na pewno znacznie zminimalizuję wagę mojego bagażu.
By jeszcze raz posmakować jazdy rowerem po górskich szlakach wybieram się do doliny Seinsbach. 500 metrów w górę szutrową ścieżką. Miejscami tracę tu kontakt z podłożem, na bardzo stromych udcinkach.
Dojeżdżam. Jest cisza, spokój, nie ma nikogo. Wracam.
Żeganjacie piękne góry, wysokie przełęcze, strome zjazdy i mordercze podjazdy! Żeganjcie lodowce, śniegi, strumyki i wodospady! Do zobaczenia... za jakiś czas!
Poprzedni wpis Następny wpis comments powered by Disqus