17 listopada 2014
Od początku tego dnia mam mieszane uczucia - czy na pewno chcę już wyjeżdżać i ruszać na szlak? Ze względu na ogromny upał czuję się mało wypoczęty tutaj. Choć początkowo planowałem zostawić rzeczy w Mendozie i stąd udać się w rejon Vallecitos, myślę o zmianie planów. Pojadę do Uspallata, gdzie wyśpię się w normalnej temeraturze i wyruszę stamtąd.
Na razie ruszam na Paseo Sarmiento na śniadanie. Wychwytuję jedną z promocji i za 23 pesos dostaję kawę, dwa croissant, które zwą się tu medialunas, oraz świeży sok z pomarańczy.
Przeglądam wczorajszą gazetę i dowiaduję się, że przegapiłem lekcję tanga wczoraj. Czytam artykuł o historyku Tulio Halperinie, który zmarł w piątek. Ponoć wielki humanista.
W zasadzie mógłbym tak codziennie przesiadywać tutaj. Przychodzić o 10 na śniadanie, czytać gazetę... Kocham Mendozę za ogromne ilości słońca, dużo zieleni i jakąś taką pozytywną aurę. Może nawet mógłbym tu zamieszkać.
Nadchodzi także czas na obiad. Zjadam dużego hamburgera w Rincón de Comida, pawilonie na Av. Las Heras. Dobre miejsce, żeby coś tanio zjeść.
Czas sjesty. Ulice pustoszeją, sklepy się zamykają. Ruch zacznie się znowu dopiero ok. 18, a tak naprawdę po 19, kiedy będzie odrobinę chłodniej.
Siadam przy barze na Plaza Independencia z litrową butelką piwa Andes.
Odwiedzam jeszcze Plaza Espana, chyba najładniejszy plac w Mendozie.
Wyprowadzka z hostelu. Zapomniałem ręcznika. Wracam się.
Na autobus docieram spocony i spóźniony. Siedzę przez godzinę na dworcu, patrząc na przechodzących ludzi i myśląc: czy naprawdę zawsze muszę wyjeżdżać z miejsc, gdzie tak dobrze się czuję? Co mnie gna cały czas dalej i dalej?
W autobusie większość czasu śpię. Gdy autobus zajeżdża do Uspallata, krąży po różnych ulicach, zanim ostatecznie trafi na dworzec. Zauważam, że jesteśmy blisko hostelu, więc szybko wysiadam. Niestety, potem okazuje się, że w czasie wysiadania zgubiłem portfel. Na szczęście było tam tylko kilka pesos. Jedyną cenną rzeczą było prawo jazdy. Portfel nosiłem w kieszeni na wypadek napadu. Wtedy mógłbym go szybko oddać, a prawo jazdy miało być namiastką dokumentu uprawdopodobniającą, że to jest prawdziwy portfel, gdzei trzymam cały dobytek... Co ciekawe, 5 lat temu w okolicach Mendozy zgubiłem prawo jazdy. Ktoś mógłby już skompletować niezły zestaw.
Robię jeszcze zakupy na drogę oraz na kolację. W hostelu pustki. W zasadzie jestem sam. Wreszcie się porządnie wyśpię.
Poprzedni wpis Następny wpis comments powered by Disqus