20 września 2012
Ostatniego dnia w Sewilli, który jest jednocześnie ostatnim dniem mojego pobytu w Hiszpanii, wstaję rano i pakuję plecak. Potem zanoszę go do schowka na przechowanie. Tej nocy spało się dobrze, bo nikogo nie było w pokoju. Tylko o 2 przyszła jakaś młoda Turczynka, ale nie hałasowała zbytnio.
Po śniadaniu w hostelu zjawia się koleś od darmowych wycieczek po mieście. Wycieczka zaczyna się o 11. Idę, bo i tak nie wiem, co robić.
Program jest inny niż ostatnio i jest także więcej ludzi. Koreańczyk, który podróżuje dookoła świata, para Turków, Kanadyjczyk i cztery urocze blondynki z Wiednia.
Idziemy m.in. pod Torre del Oro, jeden z popularniejszych obiektów w Sewilli. Poznaję różne teorie tłumaczące jej nazwę.
Po raz kolejny mam okazję zwiedzić Plaza de Espana. Tym razem jest ładniejsza pogoda, więc robię jeszcze parę zdjęć.
Przed budynkiem Uniwersytetu natykamy się na manifestację. Jej uczestnicy domagają się zwiększenia jakości edukacji (jeden z najgorętszych problemów obecnie w Hiszpanii, jeszcze poważaniejszy w związku z kryzysem i cięciem wydatków na edukację) .
Nasz przewodnik, Włoch rodem z Padwy, mówi całkiem ciekawie. Na koniec idziemy razem na obiad (8 euro za dwa dania + picie).
Chciałem jeszcze zwiedzić zamek królewski Real Alcazar. Staję w długiej kolejce, w pełnym słońcu. Za mną dwie starsze panie z Polski dyskutują, która ma stać w kolejce, a która pójdzie usiąść w cieniu. Mówię im, że ja postoję, a one niech obydwie usiądą. Nie ukrywają radości z tego powodu. Jest naprawdę gorąco.
Po 20 minutach zbliżam się do kasy. Proszę o bilet studencki (3 euro). Wyciągam legitymację. Pani mówi, że nie może mi sprzedać biletu, bo mam więcej niż 26 lat. Okazuje się, że panie w kasie nauczyły się czytać nasze numery PESEL. Odchodzę więc od kasy, bo choć nawet i stać by mnie było na bilet za 8 euro, to aż tak mi nie zależy. Przy katedrze też odczytują mój PESEL i odchodzę z kwitkiem.
Trochę zirytowany idę na szklankę piwa do pobliskiego baru. Zmęczony jednak jestem, więc udaję się na odpoczynek do hostelu.
Po drodze przechodzę jeszcze obok wejścia do katedry, gdzie znajduje się replika posągu znajdującego się na szczycie wieży. Figura obraca się, wskazując kierunek wiatru (niegdyś kluczowa sprawa dla tutejszych żeglaży pływających do Ameryki).
Wychodzę jeszcze wieczorem na spacer po kolicy i po raz ostatni wtapiam się w gwarny tłum na Plaza del Salvador.
Żegnam się z recepcjonistą o ok. 22.00 i udaję się pieszo na dworzec kolejowy Sewilla Santa Justa, skąd odjeżdża autobus na lotnisko. Gdy dochodzę, akurat odjeżdża z przystanku, więc czekam na następny. Temperatura o godzinie 23 jest wciąż całkiem znośna...
Na lotnisku prawie nikogo nie ma. Pytam pani z okienka RyanAir, czy zamykają dworzec na noc. -Zamykają, ale można zostać. Lot do włoskiego Bergamo mam dopiero o 6.30, więc rozkładam się na krzesełkach i próbuję zasnąć. Udaje mi się to dopiero o 2 w nocy, jednak nie na długo...
Poprzedni wpis Następny wpis comments powered by Disqus