1 maja 2013
Powrót do Edynburga był już tylko formalnością. Ponieważ jednak autobus odjeżdżał dopiero po południu (ok. 16), miałem czas, żeby pochodzić sobie po Inverness. Nie jest to moje ulubione szkockie miasto i tym razem się takim nie stało głównie ze względu na niezbyt przyjemną pogodę - wiatr i wiszącą w powietrzu groźbę deszczu.
O tej porze roku Inverness prezentuje się jednak urodziwie dzięki kwitnącym wszędzie żonkilom.
Po krótkim spacerze, wszedłem jeszcze do jakiegoś tureckiego lokalu na fish & chips.
Podróż autobusem była trochę uciążliwa, bo koło mnie dosiadła się grupa kobiet prawdopodobnie z Wietnamu, które gwarzyły przez całą drogę, więc nie bardzo dało się spać.
W Edynburgu byłem już pod wieczór. Niebo przybrało dramatyczne barwy, a ja szukałem zarezerwowanego wcześniej hostelu.
Ten hostel to St Christopher's Edinburgh - świetna lokalizacja, w centrum i blisko miejsca, skąd odjeżdżają autobusy na lotnisko. Biorąc pod uwagę to, że muszę wstać ok. 4.40 rano, to duża zaleta. Poza tym hostel jest bardzo imprezowy. Jest zresztą połączony z barem, gdzie udaję się zaraz, żeby obejrzec rewanżowy mecz Ligi Mistrzów Barcelona - Bayern.
Potem udaję się na długi spacer prawie wyludnionymi o tej porze ulicami Edynburga. Wchodzę też na Calton Hill, skąd rozciąga się piękny widok na rozświetlony Edynburg.
Zobacz też: Tanie hotele w Edynburgu
Poprzedni wpis Następny wpis comments powered by Disqus