Podróze Jozina - strona glówna

Najnowsze wpisy na blogu


Londyn weekendowy - dzień 1.

6 listopada 2010

Wylot w sobotę o 6:00 rano z Okęcia do Luton. Tanie linie WizzAir, bilet w dwie strony ok. 300 zł.

Po przylocie do Luton od razu ładuję się do autobusu do Londynu i wysiadam przy Marble Arch, koło Hyde Parku. Tutaj właśnie wysiadłem 16 stycznia 2009 r., trzy dni przed wylotem do Argentyny i początkiem mojej podróży dookoła świata. Siłą rzeczy ogarnął mnie sentyment. Dlatego raz jeszcze, tak jak wtedy, przeszedłem się alejkami Hyde Parku, myśląc jak minął ten rok, co było wtedy a co jest teraz. Przez głowę przemknęło mi, że to niedługo będzie już 2 lata od powrotu z podróży dookoła świata...

Hyde Park

Dlatego pierwsza część tego dnia upływa mi pod znakiem przygnębienia, mimo pięknych jesiennych kolorów parku i w miarę pogodnego nieba. Ten ponury nastrój pogłębia to dziwne poczucie wyobcowania, które zawsze towarzyszy mi w pierwszych chwilach po przybyciu do obcego kraju, mimo że to tylko Anglia.

Zobacz także: Tanie hotele w Londynie

Po krótkiej przechadzce po Hyde Parku ruszam wzdłuż Oxford Street. Po drodze wchodzę do paru centrów handlowych. Mimo, że dopiero początek listopada, nastrój świąteczny jest już aż nadto obecny.

Big Ben

Po paru godzinach dopiero dochodzę do Trafalgar Square. Tam przez parę chwil obserwuję manifestację Birmańczyków, którzy domagają się od państw europejskich potępienia rządzącej Birmą junty.

Manifestacja Birmańczyków Wolna Birma Manifestacja Birmańczyków Wolna Birma

Potem odwiedzam moje ulubione miejsce w Londynie, czyli National Art Gallery, która ma tyle niezwykłych obrazów, że nigdy nie mam zbyt dużo czasu, by się napatrzeć.

Po dwóch godzinach jadę metrem do hostelu - Astor Museum Inn, który mieści się w samym centrum Londynu, niedaleko British Museum. Kolejne miejsce dla mnie sentymentalne, bo właśnie tu nocowałem trzy dni po powrocie z mojej pierwszej podróży dookoła świata.

Londyn

Wychodzę na Soho Square, na Mszę Św. w kościele Św. Patryka. Obecnie jest jednak remontowany, więc msza odbywa się w salce parafialnej. Nawet przytulnie. I ten sam ksiądz z krzaczastymi brwiami. Jakoś dziwnie znajomy.

Następnie przechadzam się po ruchliwych ulicach dzielnicy Soho, po których przewalają się prawdziwe tłumy. W pubach też tłok. Dochodzę do Piccadily Circus, potem wracam.

W końcu znajduję jeden przytulny pub. Nazywa się Norman's Coach and Horses. Zamawiam ciemnego Guinessa. Na pianinie facet gra stare angielskie przyśpiewki. Pomaga mu stojąca obok niego rudowłosa niewiasta. Facet obcięty "na garnek", z wąsikiem. Razem z tą dziewczyną tworzą klimat jak z prawdziwych starych angielskich pubów - co by to nie znaczyło. Dla mnie wygląda to na wiek XIX.

Spodobały mi się te muzyczne klimaty, więc zamawiam jeszcze tradycyjne angielskie "ale". Miła kelnerka poprawia mnie, mówiąc że wymawia się to słowo "ejl". Trochę drogie to piwo, prawie 4 funty, ale atmosfera pierwszorzędna.

Po jakimś czasie przy pianinie gromadzą się goście i zaczynają śpiewać przeróżne piosenki. Artysta ma naprawdę szeroki repertuar. Słychać więc Beatlesów, Queena, Elvisa. Tak mi się podoba, że zamawiam jeszcze jedno piwo. Niby mówią, że Anglicy sztywni, ale potrafią się naprawdę dobrze bawić i to bardzo kulturalnie. Dziwne tylko jest to, że godzina wczesna, a oni już dobrze spici, ale cóż, co kraj to obyczaj.

Mnie osobiście spodobał się ten angielski barowy gwar. Czas jednak wracać do hostelu. Na ulicach duży ruch. Młodzież podąża na imprezy i nawet mnie kusi, żeby zajrzeć do jakiegoś klubu, ale to może następnym razem...

Następny wpis
Loading
Porównywarka cen hoteli

Ostatnio dodane:


Pierwsza Podróż Jożina dookoła świata - dzienniki

Tagi:

Bangkok podróż dookoła świata Fidżi Nowa Zelandia Kolumbia Filipiny

© Jożin Entertainemt 2010. Wszelkie prawa zastrzeżone.